Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#21169

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jakieś 10 lat temu chodziły pogłoski, że po moim mieście grasuje pedofil. W radio trąbili, by nie puszczać dzieci samych, żeby nie chodziły po ciemku i najlepiej towarzyszyć im w drodze do i ze szkoły. Nie były to żarty, bo ponoć zgwałcił jedną dziewczynkę i pozostawał nieuchwytny. Mój brat miał wówczas 6 lat, ja 17. Akurat tak się złożyło, że musiałam z nim pojechać do lekarza, bo moja mama miała zwichniętą nogę. Kiedy wracaliśmy, szybko się ściemniało, z uwagi na jesienną porę. Czekaliśmy na przystanku na nasz autobus, ja siedziałam, brat sobie biegał, ale nie odchodził dalej niż 2 metry ode mnie. W pewnym momencie pojawił się jakiś facet, stanął niedaleko i bezczelnie zaczął gapić się na mojego brata. Nie spuszczał z niego wzroku, wodził za nim, gdziekolwiek mój brat się nie ruszył. Potem zauważyłam, że się oblizywał. Od razu wzbudziło to moje podejrzenia, czyżby to był ten pedofil? Nie miałam nawet telefonu, żeby w razie czego zadzwonić na policję (pierwszy telefon kupiłam sobie dopiero dwa lata później). Zawołałam brata, złapałam go za rękę i szepnęłam mu na ucho, żeby nie odchodził, bo ten facet mi się nie podoba. Brat zrozumiał i nie protestował.
Przyjechał nasz autobus, ale postanowiłam sprawdzić, czy się myliłam w stosunku do nieznajomego. Dużo ludzi wsiadało do autobusu, ja nawet nie wstałam z ławeczki. Czekałam aż wszyscy wsiądą i przy okazji obserwowałam tego faceta. Stał i gapił się na mojego brata, coraz perfidniej się oblizując. Kiedy do autobusu wsiadała ostatnia osoba, wstałam i ruszyłam ku drzwiom. A facet za nami. Teraz już byłam na 99% pewna. I zaczęłam zastanawiać się, co zrobić. Telefonu niet, w autobusie sami starsi ludzie, w razie czego, nikt mi nie pomoże. Brata trzymałam blisko siebie na wszelki wypadek, a serce waliło mi jak oszalałe.
Kiedy wysiedliśmy, czekała nas jeszcze przeprawa przez ulicę, na której nie było żadnych domów, tylko przydrożne krzaki, drzewa, rowy itp. Do domu pozostało około 200 metrów. Co robić, co robić? Ruszyliśmy w głąb tej uliczki, facet za nami. Co robić? Przeszliśmy może tak z 5 metrów i wtedy postanowiłam zawrócić jeszcze do sklepu, żeby się już na 100% upewnić, z kim mam do czynienia. Jak pomyślałam, tak zrobiłam, a facet też zawrócił, poszedł za nami do tego sklepu. Pokręciłam się z bratem między regałami, nie miałam zamiaru nic kupować. Ale facet, widać dla niepoznaki, kupował piwo, zerkając co chwilę na mojego brata. Teraz była nasza szansa. W momencie, kiedy wyjmował pieniądze, żeby zapłacić, zabrałam brata i dosłownie wybiegliśmy ze sklepu, biegiem ruszyliśmy do domu nie oglądając się za siebie.
W domu opowiedziałam o wszystkim mamie, opisałam jak facet wyglądał, w co był ubrany itp. Mama zadzwoniła na policję. Podobno go złapali niedługo po tym.

z życia

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 198 (278)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…