zarchiwizowany
Skomentuj
(10)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia bardziej zabawna niż piekielna, ale ocenę pozostawiam wam :)
Mieszkałem rok za granicą, w wynajętym pokoju u faceta imieniem M. Generalnie bardzo fajnie nam się układało wspólne życie - zero akcji opisywanych tutaj tak często. Zero podbierania jedzonka, zero wojny o mycie naczyń czy o rachunki. Ot, zasady jasno określone i przestrzegane przez obie strony.
M był singlem, ale wg moich koleżanek szalenie przystojnym - 29-letni Szkot, dość wysoki i nieźle zbudowany, no ok, niech im będzie, mógł się podobać. Grafik mojej pracy wisiał sobie w kuchni więc M wiedział kiedy umawiać się z dziewczynami, żeby nie wchodzić współlokatorowi w drogę.
Pewnego dnia jednak system zawiódł. Wpadam ja sobie przed północą do domku, a tu ups, mjuzik i tak dalej, słyszę na pewno głos M i jakiejś panny od niego z sypialni. Dobra, co tam, szybko się umyłem i poszedłem do kuchni zrobić sobie kolację, coby szybko się zamknąć w pokoju, założyć słuchawki i udawać że mnie nie ma.
Nie zdążyłem. Do kuchni wpadła dziewoja i podniosła straszny pisk na mój widok. Nic dziwnego. Była odziana jedynie w dość fikuśne figi, nie pozostawiające wyobraźni zbyt wielkiego pola do popisu. Szybko odwróciłem się do niej plecami i poleciłem jej, by poszła się ubrać.
W międzyczasie do kuchni wpada M, widzi mnie, pannę nadal drącą się wniebogłosy, po czym patrzy na zegarek, potem na kalendarz, mój grafik i strzela klasycznego facepalm′a. Popierdzielił piątek z sobotą.
Epilog: Panna jakoś została udobruchana, bo odwiedziła M jeszcze kilkakrotnie, nawet mi się przedstawiła. M natomiast przeprosił mnie za akcję w typowy dla niego sposób - zabrał mnie na steki z grilla a potem rundkę po pubach.
Mieszkałem rok za granicą, w wynajętym pokoju u faceta imieniem M. Generalnie bardzo fajnie nam się układało wspólne życie - zero akcji opisywanych tutaj tak często. Zero podbierania jedzonka, zero wojny o mycie naczyń czy o rachunki. Ot, zasady jasno określone i przestrzegane przez obie strony.
M był singlem, ale wg moich koleżanek szalenie przystojnym - 29-letni Szkot, dość wysoki i nieźle zbudowany, no ok, niech im będzie, mógł się podobać. Grafik mojej pracy wisiał sobie w kuchni więc M wiedział kiedy umawiać się z dziewczynami, żeby nie wchodzić współlokatorowi w drogę.
Pewnego dnia jednak system zawiódł. Wpadam ja sobie przed północą do domku, a tu ups, mjuzik i tak dalej, słyszę na pewno głos M i jakiejś panny od niego z sypialni. Dobra, co tam, szybko się umyłem i poszedłem do kuchni zrobić sobie kolację, coby szybko się zamknąć w pokoju, założyć słuchawki i udawać że mnie nie ma.
Nie zdążyłem. Do kuchni wpadła dziewoja i podniosła straszny pisk na mój widok. Nic dziwnego. Była odziana jedynie w dość fikuśne figi, nie pozostawiające wyobraźni zbyt wielkiego pola do popisu. Szybko odwróciłem się do niej plecami i poleciłem jej, by poszła się ubrać.
W międzyczasie do kuchni wpada M, widzi mnie, pannę nadal drącą się wniebogłosy, po czym patrzy na zegarek, potem na kalendarz, mój grafik i strzela klasycznego facepalm′a. Popierdzielił piątek z sobotą.
Epilog: Panna jakoś została udobruchana, bo odwiedziła M jeszcze kilkakrotnie, nawet mi się przedstawiła. M natomiast przeprosił mnie za akcję w typowy dla niego sposób - zabrał mnie na steki z grilla a potem rundkę po pubach.
pokój do wynajęcia
Ocena:
292
(386)
Komentarze