Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#21327

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wezwanie: Gorączka u dziecka.
No nic, ktoś zadzwonił, ktoś przyjął to i my pojechaliśmy.
Na miejscu oburzenie, że umrzeć by już można po takim czasie.
-No na szczęście nikt nie umarł, słuchamy państwa, jak możemy maluchowi pomóc.
-Ma gorączkę od wczoraj...
-Mhm a co na to pediatra? Jakieś leki mały dostał?
-Nie było miejsc do lekarza poza tym myśleliśmy, że przejdzie...

Cóż nam w takiej sytuacji zrobić - albo kazać iść do lekarza i zostawić w miejscu (ta prawidłowa opcja) albo z uczynności i dobrego serca zawieźć do szpitala do pediatry, żeby ten przyłożył cztery razy słuchawkę i powiedział: proszę dać dziecku panadol czy nurofen (a jak bardzo małe to pół czopka paracetamolu).

Jako, że w tym przypadku chcieliśmy być dobrzy to proponujemy szpital...
-No dobrze, to się ubieramy.
Na co tata się pyta:
-Przepraszam, a do którego szpitala państwo jedziecie? Bo ja pojadę za wami...

I to nie jest jednorazowa sytuacja. Myślę, że każdy pogotowiarz może tą historię podpiąć do swoich doświadczeń.

Gdzie tu piekielność? Po co karetka, po co tracić czas skoro tata jedzie tuż za nami? Nie szybciej byłoby wsiąść w auto i pojechać w te same miejsce?

Dla mnie to jest ok wyjazd, bo się nie napracuje. Nic nie zrobię oprócz kilku kartek dokumentacji i zamknięcia drzwi za mamą z maluchem. Problem jest kiedy zaraz potem jedziemy do poważnego wyjazdu jak zawał czy utrata przytomności pierwsze pytanie jest: Gdzie wyście tyle czasu k^%wa byli?!

A my? My bawiliśmy się w darmową taksówkę :)

Ciekawe jak tacy rodzice czyli by się w sytuacji gdyby maluch stracił przytomność i nie mogli do dobudzić.
A co robi karetka? czeka w kolejce na izbie przyjęć, żeby przekazać dziecko, które jest przeziębione (lub inne wspaniałe wezwanie typu pypeć na nosie czy wysypka...)

Pogotowie Ratunkowe

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 662 (716)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…