Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#21561

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Decydując się na dziecko, wiedziałam, że nie będzie łatwo. Jednakże do samego końca miałam cichą nadzieję, że Bliźniaki będą wyrozumiałe. Ale nie, skądże znowu. Otóż Bliźniaki ewidentnie uważają sen za stratę czasu. A z racji tego, że jako kilkudniowe brzdące, nie znają jeszcze żadnego zrozumiałego dla nas języka to obwieszczają światu swoje zdanie krzykiem.

Dzisiaj godzina 16. W końcu Bliźniaki udało się uśpić i to bez użycia młotka i eteru (nad czym po jakichś 42 godzinach prawie bez snu już bardzo poważnie zaczęłam się zastanawiać, co chyba świadczy o tym, że wyrodna ze mnie matka). Ciszo, trwaj! Jednakże nie było nam to dane.

Otóż wiadomo, Wigilia, [S]ąsiad na cały regulator puścił kolędy. Bliźniakom to się najwyraźniej nie spodobało, bo znowu drą się jak za przeproszeniem barchanowe gacie. No to znowu, na rączki i nosimy, tulimy, głaszczemy, próbując uciszyć. Bliźniaki drą się dalej. Sąsiad podgłaśnia kolędy. Bliźniaki dalej trenują arię na trzy migdałki. No to Sąsiad stwierdza, że jednak jeszcze głośniej da się te kolędy włączyć. Szyby się trzęsą, nas szlag trafia, w końcu zostawiam potomstwo pod opieką Męża i udałam się do Sąsiada.

[Ja]: Przepraszam, Wesołych Świąt, mam do pana małą prośbę. Czy mógłby pan trochę ściszyć muzykę? Mamy małe dzieci.
[S]: Weź k*rwa wyp*erdalaj.

Po czym zamknął mi drzwi przed nosem. A kolędy dalej rozbrzmiewały tak głośno, że chyba na całym osiedlu było je słychać. Ot, świąteczna uprzejmość.

domostwo

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 687 (837)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…