Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#21565

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Historyjka nabuchodonozora http://piekielni.pl/21150 przypomniała mi totalnego kretyna, z którym spotkałem się jakieś 2 lata temu, będąc w trasie o długości około 360km.

Również zatrzymałem się na papu w jakiejś miejscowości. Nawet nie wiem gdzie to było :) Ot, gospoda, spotkana po drodze, reklamują się, że domowe obiadki, że tanio, że pysznie i w ogóle, że "bonusa" po obiedzie na zapleczu dostaniesz. Ok, aby cokolwiek do kałduna wrzucić.
Parking mieli skromny, samochody ustawiały się na wprost względem knajpy, a nie pod kątem jak w historyjce naszego kolegi. Na całym placyku mieściło się z 10 do góra 15 aut.
Zająłem ostatnie miejsce, dosłownie w rogu rzeczonego parkingu. Swoją drogą nie wiem gdzie pozostali kierowcy, ponieważ w samej gospodzie było ze 4-5 osób... ale mniejsza o to. Auto zaparkowane, wysiadam, drzwi zamknąłem, dreptam do knajpy... a nie, jeszcze kurtka, w której jest portfel. Wracam, wyjmuję, zamykam i podjeżdża mercedesik, jakaś chyba nowa sztuka, widać, że to model, którego zwykły zjadacz chleba raczej nie kupi, za odłożone do skarpety pieniążki. Stanął tak, że jego światła z przodu były w połowie mojego tyłu, więc zablokował mnie totalnie... Chyba, że bym auto przeciął na pół ;)

Pomyślałem, że może też tylko idzie zjeść, to może się zgramy i akurat wyjdziemy w tym samym czasie i nie będzie problemu. Wysiadł kierowca... Typowy, bucowaty gbur, patrzący na wszystko i wszystkich z góry. Pewnie znacie taki typ. Ale co tam, zagadam, może będzie miły. [J]a, [G]bur:

[J] Dzień dobry, przepraszam, pan też na obiad?
[G] A jaki ch** cię to interesuje?
[J] ..... Taki, że zablokował mi pan auto, a chciałbym jechać zaraz po posiłku, mam jeszcze sporą trasę przed sobą, dlatego zastanawiam się czy pan też na obiad i jedziemy dalej, wtedy nie ma problemu, niech pan stoi skoro miejsc nie ma.
[G] G***o cię obchodzi ile będę stał. Jak odjadę to odjadę.
[J] Aha, w porządku...
Plan już miałem :)

Wszedłem do gospody, idiota również. Żeby było śmieszniej, to gospoda nie miała okien na parking, na drogę, ani na bok budynku... JEDYNIE kompletnie z drugiej strony na zaśmiecony las :) Romantyczne widoki, nie ma co...
Zamówiłem, zjadłem, napiwek dałem. Buc nadal żre, gdzieś w połowie obiadku (czyt. 2 talerz...) a widzę, że kelnerka jeszcze mu niesie. Podchodzę:
[J] Jeszcze raz pana przepraszam, szczególnie, że przeszkadzam w posiłku, ale muszę już jechać, jeszcze ponad 200km przede mną...
[G] Nie widzisz gnoju, że jem?! Zajęty jestem, won mi stąd!
[J] Prawda, gdzie moje maniery... przepraszam i smacznego.
[G] No!

Z kretynem rozmawiać nie będę. Wyszedłem, otworzyłem bagażnik, wziąłem notes, długopis, napisałem, karteczkę wyrwałem, wyjąłem klucz do odkręcania śrub w kołach, szybę kierowcy mu wybiłem, spuściłem ręczny, wrzuciłem luz i wypchnąłem auto do tyłu. Alarmu nie miał :) Wsiadłem i pojechałem, a na spotkanie ledwo zdążyłem.
A gbur? Resztę trasy pokonał z karteczką "Grzecznie prosiłem. Teraz podczas jazdy dotleni ci się pusty łeb debilu".

Być może był to mąż owej pani z opowieści nabuchodonozora? :D

kierowca-debil

Skomentuj (72) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1013 (1189)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…