Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#21576

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tym razem opowieść mojego taty.

Sytuacja miała miejsce lat -naście, a nawet ciut więcej temu, kiedy to odbywał służbę wojskową. Był on dowódcą plutonu.

Teraz małe wyjaśnienie: wojsko, jak to wojsko, dysponowało bronią palną z amunicja jak najbardziej ostrą, i z takowej odbywały się ćwiczenia strzeleckie. Podczas treningu obowiązywała kolejność postępowań: żołnierz podchodzi do stanowiska, kładzie się na wyznaczonym miejscu (w tym konkretnym przypadku była to pozycja leząca), sprawdza broń,ładuje magazynek, na komendę wystrzeliwuje CAŁY magazynek w stronę celu, wyjmuje magazynek, "przestrzeliwuje" broń (czyli przy wyjętym magazynku naciska jeszcze raz spust, aby upewnić się, że w komorze nabojowej nie pozostał pocisk), zabezpiecza ją, melduje: "Sprawdzone!", i gdy uzyska pozwolenie, może wstać i opuścić stanowisko*

Tego dnia mieli ćwiczenia jacyś nowi szeregowi, zaznajomieni ze wszystkimi procedurami zostali skierowani na stanowiska.

A teraz wyobraźcie sobie minę mojego ojca, gdy chwilę po komendzie "Ognia!" jeden z szeregowych wstaje, po czym odwraca się(!) z odbezpieczoną(!!) i załadowaną ostrą amunicją(!!!) bronią w stronę instruktora (mojego ojca) i całej reszty nadzorujących wojskowych.

Mogę sobie wyobrażać popłoch, jaki zapanował, ale wiem jedno: żółtodziób dostał o mojego ojca po łapach wyciorem tak mocno, że jakoś niechętnie strzelał ;)

* Nie jestem pewien, czy owe procedury tak właśnie wyglądają, ale ogólny sens został zachowany, i tylko tyle potrzebowałem ;)

Wojsko

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 108 (200)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…