Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#21645

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Dzieje przed wigilijne, miałam może... siedemnaście lat. Coś koło tego. Mieszkałam z rodzicami i młodszą siostrą, ale jak wiadomo ,,główka pracuje′′ więc siostrę się podrzuciło do opiekunki pod postacią przyjaciółki, a sama miałam czas na schadzki z chłopakiem.
Siedzimy sobie, miła atmosfera, godzina może osiemnasta - pukanie do drzwi. Myślę sobie że Mały Potwór, czyli moja siostra została odprowadzona już do domu przez przyjaciółkę, więc bez skrępowania otwieram drzwi, a tam...
Nie przyjaciółka - dzieciaki sprzedające świeczniki i ozdoby choinkowe w "okazyjnych cenach". Wszyscy wiedzieli że to ściema, bo dzieciaki chciały zarobić sobie na boku, i sprzedawali drożej niż im kazano. A czasem był ktoś hojny i dał jakiś "napiwek" i dzieciaki mogły opijać brzuchy oranżadą. Za każdym razem spławiałam ich, ale teraz sytuacja była troche niezręczna, zwłaszcza że ja, w spodniach i staniku, stojąca zamurowana w drzwiach, i obecne wtedy chłopię moje zakładające koszulke za mną.
Jeden z chłopców był mi znany - najbardziej wścibski dzieciak w dzielnicy. Skarżypyta - jak się mu podpadło, to wyciągał z rękawów takie asy, że połowa ludzi w okolicy w przedziale wiekowym dzieciak-nastolatek wpychało mu czekoladę w gębe, coby tylko się zamknął i niczego nie wypaplał. Wiedział zawsze wszystko, tak czy tak.
Na widok mój, i mojego gościa, uśmiechnął się tylko szatańsko.
-No, teraz to musisz kupić świecznik.

Wepchnął mi cztery. i piernik na choinkę.

dom.

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 183 (327)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…