Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#21763

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Kiedy miałam lat piętnaście, przyjaźniłam się, i przyjaźnie nawet do teraz, z moją koleżanką ze szkolnej ławki.
Zawsze w szkole był z nią problem, bo jest "cukiereczkiem", czyli jest chora na cukrzycę. Zawsze przychodziła z torbą wypchaną jakimiś batonikami z czego wszyscy korzystali.

Mieliśmy okropnego nauczyciela od matematyki, nie ma cię na jednej lekcji - na następnej piszesz kartkówkę sama, bo "nie ma wagarowania w jego klasie!", albo po prostu odpytuje przed całą klasą, żeby sprawdzić "czemu ucznia nie było w szkole".

Koleżanka poprzedniego dnia miała badania, i cały dzień nie za dobrze się czuła. Na pytanie czy może odpowiadać z miejsca, to jest po prostu siedząc, usłyszała krzyk "Nie!" i przywołał ją do siebie. Ona dzielnie odpowiadała na pytania, ale powiedziała mu, że źle się czuje, i że powinna się docukrzyć batonikiem (tu wskazała na garść mini batoników na ławce).
Na co on wstał, zgarnął batoniki do swojej aktówki, powiedział że nie ma żarcia na jego lekcji, a swoje "słodkości od których rośnie dupa" ma odebrać po lekcji.
Nie sprzeciwiła się.
I padła na przerwie, na środku korytarza.

Na szczęście za ten "wybryk" pana zwolniono z pracy, a koleżanka była szkolną bohaterką, i codziennie ktoś podrzucał jej ulubione "słodkości". ;-)

szkoła byłam młoda piękna i nieszkodliwa dla otoczenia.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 730 (806)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…