Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#21879

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Rok temu w wakacje moi rodzice wyjechali na 3 tygodniowy urlop, więc zostałem z moim psem sam w domu. Mam już troszkę starszego psa, wtedy ok.7 lat. Jest to Mastif neapolitański, więc kawał psa.

Pewnego dnia zauważyłem, że pies się dziwnie zachowuje, jest jakiś ospały, markotny, nic nie je, zero chęci do życia z jego strony. Z godziny na godzinę zaczęło się robić coraz gorzej. Mam prawko, ale moi rodzice zabrali samochód, więc nie miałem jak go transportować do weterynarza. Dzwoniłem po znajomych, jednak albo byli na wakacjach albo zajęci itp, itd... Więc szybko się spakowałem, zarzuciłem psa na barki (waży ok. 65kg), nogi zaczęły mi się uginać ale czego nie robi się dla zwierzaka. Do przystanku mam około 15min drogi, więc myślę, że dam jakoś radę. Skwar niesamowity, słońce nagrzewa głowę, że nawet myśleć ciężko. Doszedłem do przystanku. Autobus przyczołgał się na przystanek i zaczyna się pierwsza "bitwa".
[J]a, [K]ierowca, [M]oher:

[J]: Dzień dobry, czy mógłbym zabrać ze sobą psa? Coś mu jest, nie jest w stanie sam chodzić, potrzebuje szybkiego transportu do weterynarza.
[K]: W porządku, widzę że pieskowi coś jest, wsiadaj.
[M]: ALE JAK TO?! TAKIEGO BYDLAKA, PCHLARZA DO AUTOBUSU?! PRZECIEŻ TAK NIE MOŻNA! PROSZĘ STĄD WYJŚĆ!
[J]: Proszę pani, to jest łagodny pies i zapewniam panią, że nikomu krzywdy nie zrobi, a nawet jeśli by chciał, to nie ma na to siły.
[M]: CO MNIE TO OBCHODZI?! WYPAD Z TYM CZYMŚ Z AUTOBUSU!
[K]: Niech pani się uspokoi, ja tu jestem kierowcą i jeżeli coś pani nie pasuje, dalszą część drogi może odbyć pani na pieszo.

Mohera lekko wryło w podłogę autobusu, a ja poszedłem sobie na koniec autobusu, położyłem psa na podłodze i jakoś musieliśmy wytrwać 40min drogi do weterynarza...
Po połowie drogi wchodzi tzw. [Ka]nar i znowu zaczyna się kolejna rzeż z [M]oherem w roli głównej.
[Ka]nar podchodzi w końcu do mnie spogląda na psa i mówi:

[Ka]: Bilecik... Okej wszystko się zgadza... Ale jak to tak psa w autobusie? Masz jakieś pozwolenia?
[M]: NO WŁAŚNIE! MASZ?! DO CZEGO TO DOSZŁO ŻEBY TAKIE ŚMIERDZIELE W AUTOBUSACH BYŁY! TO NIEDORZECZNE!
Ja już lekko podirytowany.
[J]: (do kanara) Proszę zobaczyć na niego, jest na coś chory muszę szybko jechać z nim do lekarza, nie ma siły nawet podnieść głowy, jeżeli muszę, wyjdę z autobusu i postaram się jakoś inaczej dotrzeć do weterynarza.
[Ka]: Nie trzeba widzę że z psem nie jest najlepiej, niech zostanie i życzę mu aby wrócił do zdrowia. :)
[M]: ALE JAK TO?! JA TO ZGŁOSZĘ TAM GDZIE TRZEBA! MOŻE SIĘ PAN JUŻ POŻEGNAĆ Z PRACĄ!

Pan kanar to zlekceważył i opuścił środek powolnej teleportacji. Moher dalej coś mruczał pod nosem, ale już nie miałem najmniejszej ochoty tego słuchać. Gdy dojechaliśmy do upragnionego przystanku, ponownie ułożyłem już w pół żywego pupila na moich barkach i powoli zbliżałem się do wyjścia, jednak pani moher nie mogła powstrzymać się od komentarza i rzekła, o dziwo już nie krzycząc:

[M]: No zapie*dalaj do tego weterynarza, lepiej żebym cię tu więcej nie widziała.

Zagotowało się we mnie, temperatura w moim ciele przekroczyła 100stopni C, ale nie zniżałem się do jej poziomu i ładnie podziękowałem kierowcy. W biegu dotarłem do weterynarza. Weterynarz szybko wziął zwierzaka na sale operacyjną i nie było go z dobrą godzinę. Wyszedł i zaprosił mnie do siebie. W sumie byłem nastawiony na to, że mojego pupila już nie uratuje. [W]eterynarz, [J]a

[W]: Mam dla pana, dobrą i złą wiadomość od której zacząć?
[J]: Może od dobrej. (ledwo to z siebie wykrztusiłem)
[W]: Psa udało się uratować.
[J]: Naprawdę?! DZIĘKUJĘ! (zacząłem się cieszyć itp.)...
A ta zła wiadomość?
[W]: Pies został otruty i będzie musiał przechodzić intensywną i niestety kosztowną terapie.

Jak później się okazało, pies został otruty przez sąsiadów, którzy mieszkają 50m dalej ponieważ "BOJĄ SIĘ PRZECHODZIĆ OBOK NASZEGO DOMU, BO PIES MOŻE ICH ZAATAKOWAĆ".

Dodam tylko, że pies nigdy nikomu nie zrobił krzywdy, jest ułożonym i wesołym pieskiem, a co najważniejsze cieszy się życiem do dziś. :)

Weterynarz komunikacja miejska

Skomentuj (70) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 848 (912)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…