Lat temu kilka byłem posiadaczem auta marki Renault model Laguna, sławny rocznik 2002 - jeden z najczęściej się psujących. O awariach będą inne historie, tym razem mniejszy kaliber...
Przepaliła mi się żarówka w przedniej lampie. Auto skonstruowane w taki sposób, że dostanie się tam jest dość skomplikowane i grozi pobrudzeniem, a jako że mój codzienny strój to garnitur - to postanowiłem udać się do serwisu. Po drodze miałem akurat salon Renault wraz z serwisem, jeden z dwóch dużych w stolicy Górnego Śląska, przy trasie do miasta Adama Małysza. Przyjeżdżam, idę do serwisu, mówię w czym rzecz.
I zaczynają się schody. [J] - ja, [S] - serwisant.
[J] - Dzień dobry, chciałem wymienić żarówkę w lampie przedniej.
[S] - Jaki model?
[J] - Laguna, hatchback, rocznik 2002.
[S] - Tak.. hmm... to nie takie proste, w tym modelu to się wiąże z wymianą tego, tamtego, lampę trzeba wyjąć... tak...
Nie znam się za bardzo na technice, aczkolwiek wiedziałem, że to auto jest dość skomplikowanej budowy, więc jeszcze podejrzeń to nie wzbudziło.
[J] - Proszę pana, ja się nie znam na tym, niech mi pan powie ile czasu i ile płacę.
[S] - No... tak z 30-40min potrzeba, wyjdzie to koło 1000 (słownie: tysiąca złotych].
[J] - Ile???!! To ja podziękuję, sam dojdę do tego jak to zrobić.
Opuściłem serwis, wsiadam, myślę co zrobić. Wiem! Jakieś 2 km dalej jest również serwis Renault, ale taki przydomowy, nie za duży, ale też autoryzację mają.
Jadę tam.
Przyjeżdżam, staję, idę do szefa, mówię w czym rzecz. [Sz] - szef.
[Sz] - A nie ma problemu. Krzysiek! (do jednego z mechaników) Zmień tu żarówkę!
Przybiega Krzysiek ,otwiera maskę, patrzy, idzie na zaplecze, wraca z żarówką, majstruje niecałą minutę, sprawdza - działa! Zamyka maskę, koniec.Już?
[J] - Ile płacę?
[Sz] - 5 złotych (słownie: pięć złotych).
Ja wielkie oczy, upewniam się czy dobrze słyszę - tak.
Płacę, odjeżdżam, wszystko gra.
Omijajcie autoryzowane serwisy szerokim łukiem, ale o nich jeszcze będzie...
Przepaliła mi się żarówka w przedniej lampie. Auto skonstruowane w taki sposób, że dostanie się tam jest dość skomplikowane i grozi pobrudzeniem, a jako że mój codzienny strój to garnitur - to postanowiłem udać się do serwisu. Po drodze miałem akurat salon Renault wraz z serwisem, jeden z dwóch dużych w stolicy Górnego Śląska, przy trasie do miasta Adama Małysza. Przyjeżdżam, idę do serwisu, mówię w czym rzecz.
I zaczynają się schody. [J] - ja, [S] - serwisant.
[J] - Dzień dobry, chciałem wymienić żarówkę w lampie przedniej.
[S] - Jaki model?
[J] - Laguna, hatchback, rocznik 2002.
[S] - Tak.. hmm... to nie takie proste, w tym modelu to się wiąże z wymianą tego, tamtego, lampę trzeba wyjąć... tak...
Nie znam się za bardzo na technice, aczkolwiek wiedziałem, że to auto jest dość skomplikowanej budowy, więc jeszcze podejrzeń to nie wzbudziło.
[J] - Proszę pana, ja się nie znam na tym, niech mi pan powie ile czasu i ile płacę.
[S] - No... tak z 30-40min potrzeba, wyjdzie to koło 1000 (słownie: tysiąca złotych].
[J] - Ile???!! To ja podziękuję, sam dojdę do tego jak to zrobić.
Opuściłem serwis, wsiadam, myślę co zrobić. Wiem! Jakieś 2 km dalej jest również serwis Renault, ale taki przydomowy, nie za duży, ale też autoryzację mają.
Jadę tam.
Przyjeżdżam, staję, idę do szefa, mówię w czym rzecz. [Sz] - szef.
[Sz] - A nie ma problemu. Krzysiek! (do jednego z mechaników) Zmień tu żarówkę!
Przybiega Krzysiek ,otwiera maskę, patrzy, idzie na zaplecze, wraca z żarówką, majstruje niecałą minutę, sprawdza - działa! Zamyka maskę, koniec.Już?
[J] - Ile płacę?
[Sz] - 5 złotych (słownie: pięć złotych).
Ja wielkie oczy, upewniam się czy dobrze słyszę - tak.
Płacę, odjeżdżam, wszystko gra.
Omijajcie autoryzowane serwisy szerokim łukiem, ale o nich jeszcze będzie...
serwis samochodowy
Ocena:
1074
(1096)
Komentarze