Oto jak z powodu nieszczęścia spotkało mnie szczęście (chyba).
Kilka tygodni temu ktoś wyjątkowo uprzejmy urwał mi klamkę do drzwi pasażera w samochodzie. Plastikowa, więc nie problem.
Jako, że większość czasu jeżdżę sam zbytnio się tym nie przejąłem, a już o naprawie w ogóle nie pomyślałem.
Wczoraj w nocy stoję sobie grzecznie na światłach, słucham muzyczki i nagle kątem oka widzę jakiś ruch. Podbiega jakiś facet od strony pasażera, "łapie" za klamkę i... sru!!! Z główki o framugę.
Biedak z rozpędu nie zauważył, że nie ma klamki i widać chciał wsiąść, ale mu nie wyszło. Nie wiem i nie chce wiedzieć co by zrobił jakby jednak wszedł do środka, ale skończyło się na tym, że z rozwalonym nosem, zakrwawiony i oszołomiony oddalił się zataczając. A ja w lekkim szoku pojechałem dalej
Kilka tygodni temu ktoś wyjątkowo uprzejmy urwał mi klamkę do drzwi pasażera w samochodzie. Plastikowa, więc nie problem.
Jako, że większość czasu jeżdżę sam zbytnio się tym nie przejąłem, a już o naprawie w ogóle nie pomyślałem.
Wczoraj w nocy stoję sobie grzecznie na światłach, słucham muzyczki i nagle kątem oka widzę jakiś ruch. Podbiega jakiś facet od strony pasażera, "łapie" za klamkę i... sru!!! Z główki o framugę.
Biedak z rozpędu nie zauważył, że nie ma klamki i widać chciał wsiąść, ale mu nie wyszło. Nie wiem i nie chce wiedzieć co by zrobił jakby jednak wszedł do środka, ale skończyło się na tym, że z rozwalonym nosem, zakrwawiony i oszołomiony oddalił się zataczając. A ja w lekkim szoku pojechałem dalej
Ocena:
929
(947)
Komentarze