Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#22176

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niedawno przeprowadziłam się na "drugi koniec świata" jak to moja matula ma w zwyczaju mówić, po prostu do Nowej Zelandii. I z tym jest związanych kilka historii.

Dla wprowadzenia - każda historia ma związek z wiedzą lub niewiedzą gdzie leży Polska.

Historia numer 1:
Dla potrzeb historii numer 1, muszę nadmienić, że Polacy jako członkowie UE, dostają wizę turystyczną na 90 dni, bez jakichkolwiek problemów na lotnisku w Auckland. Ale trzeba spełnić jeden podstawowy warunek: posiadać bilet wylotny do jakiegokolwiek kraju, do którego ma się prawo wjechać. Ja jako osoba, która wie, że chce zostać tu na dłużej, ale wjechać na wizie turystycznej, kupiła sobie zwrotny bilet z Auckland do Sydney (wizę do Australii załatwia się on-line).

Rzecz dzieje się na lotnisku CDG w Paryżu. Potrzebuję wydrukować kartę pokładową. Idę do okienka, no i mówię Pani, że lecę z Wawy do Auckland, moja waliza jest już odprawiona, potrzebuję tylko tę kartę. No to ona mnie prosi o e-bilet i paszport. Podaję. Na wszelki wypadek miałam wydrukowany bilet wylotny, jakby ktoś się przyczepił. No i się przyczepili... zgadnijcie do czego... że Polska nie jest w UE i nie mogę lecieć bez wbitej już wizy w paszporcie. Równą godzinę zajęło mi babce tłumaczenie, że jednak należymy do UE, nawet mamy przewodnictwo w UE, a tego samego dnia nawet ich prezydent był u nas - przez co miałam problem z dojechaniem na lotnisko. Nie wspominając, że na paszporcie widnieje jak byk Unia Europejska Rzeczpospolita Polska. Pani wykonała kilkanaście telefonów, i w końcu wydrukowała mi tę kartę pokładową.

Historia numer 2:
To samo lotnisko. Kilka sekund później. Z wydrukowaną karta pokładową, podreptałam na stanowisko odpraw. No i są dwie kolejki. Jedna długa, druga krótka. Patrzę na napisy powyżej, nad kolejką długą - dla osób spoza Schengen, kolejka krótka - dla osób mieszkających w Schengen. No oczywiście, że wybrałam tą krótszą kolejkę. I co się wydarzyło? Pan celnik stwierdził, że Pl nie jest w Schengen... Ja nie rozumiem tego faktu. Pracujesz na takim stanowisku, to geografię powinieneś się mieć w małym paluszku.

Historia numer 3:
Sylwester. Wybrałam się ze znajomymi do jednego z klubów w centrum Auckland. Żeby dostać się do klubu, trzeba mieć albo nowozelandzki dowód albo paszport. W moim wypadku paszport. Podaję panu paszport. Ten zerka to raz na mnie, raz na paszport i tak w kółko przez 5 minut. Na koniec mi mówi, że myślał, że w Polsce to sami czarni mieszkają. Ja - wielki pytajnik nad głową. Pytam się:
- Dlaczego?
A on na to:
- Bo Polska w Afryce leży.
Mało tego, powiedział to z takim zacieszem na ryjku i z dumą, że zna się na geografii, że nie miałam ochoty robić mu przykrości i tylko odpowiedziałam:
- No widzi pan, wszędzie znajdą się odmieńce.

Historia numer 4:
Świeżaczek. Dosłownie wydarzyła się kilka godzin temu. Byłam w centrum handlowym na zakupach, na końcu udałam się do maka na niezdrową kolację. Zamówiłam zestaw, a kasjer zaczyna flirtować ze mną (ahh te niebieskie oczy:)). Trochę mu się zapomniało o co prosiłam, bo gratisowo dostałam lody. A na koniec zapytał się skąd jestem. Odpowiadam, że z Polski. A ten tylko odpowiedział:
- Aha... - Tak cicho, że ledwo było słychać.

Historia numer 5:
Zoo. Poszłam z kolegą do zoo. Chodzimy sobie, podziwiamy zwierzątka. Przy jakimś zachciało nam się wspólnego zdjęcia. Przechodzą dwie starsze panie, koło 50. Grzecznie się pytam, czy zrobiłyby nam zdjęcie. Oczywiście, że tak, nie ma problemu. Traf chciał, że tego dnia miałam koszulkę z bocianem i napisem "I am from Poland". No i się wywiązała rozmowa. Gdzie ta Polska leży. Panie się mnie pytały czy jest zimno czy ciepło, w jakim języku mówimy, czy mamy toalety, a co najciekawsze czy mamy telewizję. Poczułam się jakbym z Wenus pochodziła przynajmniej. Chyba muszę znaleźć koszulkę z mapą Europy i wielkim napisem - "Tu jest Polska".

zagranica

Skomentuj (70) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 838 (922)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…