Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#22630

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
W poprzedniej histori przynałem się do tego, że obecnie przebywam w "noclegowni dla bezdomnych". Oto opowieść dlaczego tam trafiłem...

Pewnego pięknego dnia po tym, jak wróciłem do wynajętego pokoju wprost z pracy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu kierunkowy inny niż "+48", znaczy na pewno nie Polska. Odbieram... A jednak Polska, tylko, że zza granicy. Dzwoniła pewna kobieta. Całej rozmowy nie będę przytaczał, bo nie ma sensu. W każdym razie chodziło o to, że kobietka znalazła moje ogłoszenie na jednym portalu (nadane rok wcześniej, ale co tam) i ma dla mnie pracę. Gdzie? Co? Jak? Warunki? Polska "firma" w Paryżu. Piekarnia (mój zawód), warunki cud-miód, przylot w tamtą stronę opłacą. Oferowali 700 euro/mc, zakwaterowanie (ważne) i wyżywienie na friko. Ciekawie, nieprawdaż?

Po długim namyśle i rzuceniu ówczesnej pracy zgodziłem się. (O JA GŁUPI!)

Chcecie poznać realia? Zakwaterowanie - mała klitka pod schodami. Wyżywienie- no... Tu nie mam zastrzeżeń... I tu najlepsze... Płaca. Pracowałem praktycznie po 12-16 godzin dziennie 7 dni w tygodniu. Nadchodzi wymarzony dzień wypłaty. Ile dostałem? Nie, nie 700 euro. Nawet złamanego grosza. Spakowałem się i wróciłem do Polski za resztkę swoich oszczędności. Trafiłem tu, gdzie jestem. Zapytacie "a rodzina?". Cóż... Jestem z nimi poważnie pokłócony. Tak, wiem, że wszystko się da naprawić, ale to nie wygląda tak pięknie. A najgorsza jest świadomość, że jestem sam sobie wszystkiemu winny.

Pamiętajcie, nigdy, ale to NIGDY nie wierzcie w piękne warunki, kiedy stawia je "polak" za granicą.

Praca

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 634 (742)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…