Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#22789

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pojawiło się ostatnio kilka ‘międzynarodowych’ historii, więc i ja dorzucę swoje trzy grosze.

Od kilku lat pracuję w firmie, która ma oddziały w różnych krajach, lecz siedziba tych głównodowodzących znajduje się za Wielką Wodą. Zawsze bawiły mnie żarty o Amerykanach i ich "znajomości" świata poza granicami ich własnego kraju – aż do czasu gdy te wołki zbożowe, z którymi przyszło mi się użerać udowodniły mi, skąd te wszystkie żarty się biorą.

Jednym z "byznesow", którymi się zajmujemy jest wysyłanie tego i owego do różnych krajów. Część rzeczy znajduje się w lokalnych magazynach, część musi być wysłana bezpośrednio z Hameryki. Proces jest w większości zautomatyzowany; schodki pojawiają się gdy już po złożeniu zamówienia i wysłaniu instrukcji trzeba coś zmienić.
I tak klientowi nagle się przypomniało, że wróć, on już to i tamto ma, tak że praktycznie z całego zamówienia on chce tylko jedną rzecz, X.
Klient z siedzibą w Innsbrucku, więc podlega mojemu oddziałowi; szybko wysyłam maila do Stanów z poleceniem aby "anulowali wszystkie pozycje oprócz tej jednej, numer X".

Niestety, z powodu różnicy czasu, odpowiedź przeczytałam dopiero następnego dnia, a tam stoi jak byk: "anulowano pozycję X, pozostałe artykuły zostaną przygotowane do wysyłki". W tym momencie zwątpiłam w swoją znajomość angielskiego, który do tego czasu jeszcze mnie nie zawiódł, ale po szybkiej konsultacji z kolegą, z dziada-pradziada Anglikiem, doszliśmy do wniosku że e-mail był sformułowany poprawnie. Tylko poziom kumania odbiorcy nie spełnia oczekiwań...
Kolejny e-mail z wyjaśnieniem, tym razem z uwzględnieniem ograniczonej rozumności przeciwnika... errr kolegi za oceanem: "Do paczki włóż tylko X. Nic więcej. Resztę zostaw. Odłóż na półkę." – Podziałało.
Przyszedł kolejny mail, jeszcze w ten sam dzień, że spoko, on zrozumiał i przeprasza. Przesyłka będzie wysłana do Sydney w przeciągu 24 godzin.

No jakie Sydney? Gdzie Rzym, a gdzie Krym? No na pewno nie tam gdzie powinien. Nic to, że firma z nazwą typu "Schwartz und Schwartz GmbH", że zaadresowane do Herr Johan Schmitt, Cośtamstrasse Nein und Zwanzig. Jako kraj była wpisana Austria i chociaż brak kilku liter w nazwie, to na bank musi być to kraj kangurem i koalą płynący.
Haha. No dobra, gościu nie szkolony, mógł nie wiedzieć.

Sprawę udało się odkręcić, przesyłka poszła gdzie trzeba.

Ale po kimś z poziomu dyrektora można by było oczekiwać czegoś więcej. Hm, nie do końca. Otóż nasz dyrektor regionalny, przylatujący z JuEsEj z wizytą, odbierany przez podwładnych na lotnisku w Zurychu, z rozbrajającym uśmiechem wita się i wypala:
- Jak tu pięknie... Pierwszy raz jestem w Szwecji, tak się cieszę!
Szkoda nam się gościa zrobiło, zastanawialiśmy się czy nie zrobić zrzutki i nie wysłać go na Północ na kilka dni. Bo to w końcu nasza wina, Europejczyków, że tak żeśmy kraje podobnie ponazywali. Szwecja, Szwajcaria, Austria, Australia...

Zagramanica

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 593 (645)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…