Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#23216

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
jakiś czas temu u mnie w sklepie zjawił się klient chcący wymienić spodnie. Ma do tego prawo. Proszę go o paragon, a ten twierdzi, ze ma mi go tylko "okazać" więc nie podaje mi go nawet do ręki. Sam natomiast jest bardzo zorientowany w tym co też ja powinnam zrobić. Mam mu przynieść, wymienić, ładnie się uśmiechać, a tak generalnie to robić to co on mi każe... W takich sytuacjach na prawdę ciężko zachować spokój. Jak słyszę co ja powinnam i jaki jest zakres moich obowiązków (o czym tak na prawdę wiem tylko ja i pracodawca, z którym podpisywałam umowę, a nie jakiś głupi klient) to od razu włącza mi się agresor. W związku z wykonywaną pracą i tym, że w niej nie reprezentuję siebie, lecz firmę zachowuję zewnętrzny spokój (choć w środku wulkan czeka na wybuch). Pan był typem chama w białych rękawiczkach - upodli człowieka używając przy tym tylko kulturalnych określeń. Zaczął mnie straszyć niewiadomo czym, ja jednak twardo stoję przy swoich zasadach (zwrot towaru łączy się ze zwrotem od Państwa podatku VAT, więc nie mi, a Skarbówce potrzebny jest paragon, jako dowód zakupu, a potem zwrotu towaru).
Pan zarządał ode mnie adresu firmy, gdzie mógłby na mnie złożyć skargę. Ja grzecznie podaje mu adres. On jednak nie ma na czym tego zanotować. Mówi mi (wręcz rozkazuje!) bym mu podała kartkę i długopis. Ja jednak ze stoickim spokojem odpowiedziałam, że to nie należy do zakresu moich obowiązków!
pewnie byłam i ja piekielna w tej sytuacji,ale na chamstwo nie odpowiem uśmiechem!

sklepy

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 153 (197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…