Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#23856

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam! Historia, którą tu opiszę miała miejsce latem, kiedy to władze mojego miasta pozwalają okolicznym barom i restauracjom rozstawić tzw. "ogródki" na głównej ulicy. Rzeczone ogródki są niczym innym jak formą umilenia ludziom wakacji możliwością spożycia napoju wysokoprocentowego na świeżym powietrzu bez łamania prawa. Taki oto ogródek jest legalnym "przedłużeniem" lokalu bowiem rzadko komu chce się siedzieć wewnątrz budynku w upalne dni. Niestety, wraz z amatorami ogródków często przychodzą też osoby bezdomne, alkoholicy i wszelkiego rodzaju osoby podobne celem wyżebrania paru złociszy lub papierosów od ludzi, którzy się przechadzają. Wiadomo, ulica atrakcyjna turystycznie więc może ktoś się trafi.

Tyle tytułem wstępu. Czas przejść do akcji właściwej. Wraz ze znajomymi postanowiliśmy skorzystać z tego przywileju i napić się piwa na świeżym powietrzu. Co ważne, ulokowałam się tuż przy barierkach co jak się później okaże było bardzo DUŻYM błędem taktycznym. Siedzimy sobie w trójkę rozmawiając o pierdołach, gdy w pewnym momencie zauważyłam takiego pana sępa, który podchodził do ogródka, mówił coś do ludzi w środku, po czym szedł do kolejnego. Zbliżał się do nas, więc my świadomi tego co zaraz nastąpi, szykowaliśmy wymówki aby Pana Sępa [PS] spławić. Lecz to co miało nastąpić przeszło najśmielsze oczekiwania. Pan podszedł do nas.

[PS]- Dacie może państwo kilka złotych dla bezdomnego na bułkę?
[Ja]- Wie pan,tam za rogiem jest spożywczy, z chęcią się z panem przejdę i kupię panu parę rzeczy.

Co prawda jestem studentką, w związku z czym z pieniędzmi trochę krucho, ale skoro człowiek uczciwie prosi o jedzenie, to znaczy, że może naprawdę ich potrzebuje i mogę mu jakoś pomóc. O jakże się myliłam.


[PS]-No nie, bo widzi pani, tak naprawdę to ja na piwo chciałem.
[Ja]- Proszę pana, nie będę panu sponsorować alkoholu.
[PS]- To niech pani da chociaż łyka!

Zanim się zorientowałam co się dzieje, Pan Sęp przechylił się za barierkę, chwycił moje pół litra w plastikowym kubku i...zaczął uciekać w stronę parku. Byłam w zbyt dużym szoku, aby cokolwiek zrobić, jakoś zareagować. Moi znajomi również byli zdezorientowani, ale gdy już szok przeszedł to wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Może Panu Sępowi skończyła się cierpliwość po nieskończonych odmowach i postanowił coś zdziałać, aby nie zostać z niczym?

Łódź

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 173 (199)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…