Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#24093

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia Amczek w temacie alergii i restauracji przypomniała mi poniekąd swoją.

Pracowałam kiedyś w kawiarni jako barista-kelnerka. Wiadomo rodzai i smaków kaw jest mnóstwo. Prawie wszystkie oprócz espresso i americano, zawierają dodatek mleka bądź mlecznej pianki, chociażby odrobinę ale mają.

Niestety niektóre osoby mają tego pecha, że są uczulone na mleko. Na szczęście aby nie musiały rezygnować z rozkoszy podniebienia w postaci innych kaw niż wymienionych powyżej nasza kawiarnia była zaopatrzona w mleko sojowe. Zawsze przygotowane w lodowce, z osobnym dzbankiem do grzania, zawsze gdzieś na boku odłożone łyżki jedynie do mleka sojowego.

Na początku pracy podczas szkolenia zawsze było wspominane o uczuleniu na mleko oraz kofeinę a co za tym idzie podawanie mleka sojowego i kawy bezkofeinowej specjalnie przygotowanymi naczyniami tylko do nich przeznaczonymi.

Akcja właściwa: Przychodzi parka, przed zamówieniem dziewczyna pyta się o mleko sojowe podkreślając, że na zwykłe ma alergię. Zapewnienie, że oczywiście jest, nie ma żadnego problemu kawę może wybrać jaką chce. Parka złożyła zamówienie, nabijam je w komputerze - zaznaczam przy latte opcje mleka sojowego, dodatkowo komentarz capsem, że uczulenie na mleko. Odbierając poprzednie zamówienie powtarzam koledze za barem o uczuleniu, tak żeby mieć pewność.

Odbieram zamówienie, dodatkowo sprawdzam kawę - mleko sojowe okej, zanoszę do stolika. Nie mija 2 minuty patrzę dziewczyna zaczyna kaszleć, dostała plam na dekolcie i twarzy, pyta się czy na pewno to było mleko sojowe. Ja nie wiedząc co powiedzieć, bo przecież sama sprawdzałam i było okej, ale jest reakcja alergiczna, biegiem do baru i pytam kolegi:
J: Kawę zrobiłeś na pewno na soi? Bo dziewczyna się dusi.
K: Tak na soi. - odpowiada znudzony i przyrządza kolejną kawę.
J: No ale na stówę, nie pomyliłeś kartonów ani nic?
- wiadomo zdenerwowana, bo urządziliśmy pięknie dziewczynę.
T: Tak na pewno nie pomyliłem, o z tego kartonu lałem. - pokazuje na ladę gdzie stoi jak byk mleko sojowe.
Podeszłam nalewam sobie, żeby sprawdzić, mleko sojowe. No to o co chodzi. Rozglądam się po ladzie w poszukiwaniu objawienia i nagle jest! bum!
J: A gdzie masz dzbanek na soję?
K: Schowałem.
J: Już przecież jak włożysz gorące do lodówki to szlak trafi lodówkę.
K: Nie było już mleka, był pusty więc nie taki gorący.
J: I zdążyłeś umyć?
Wiem czepiałam się, ale za takie rzeczy właśnie dostawaliśmy po łbie od szefostwa. Otwieram szufladę tam dzbanek bo soi czyściusieńki i zimny jak lód. Nosz k*** myślę, czary.
J: Tego właśnie dzbanka użyłeś?
K: A weź się odpier**** nie widzisz jaki mam zap*eprz (acha akurat, tak ja będąc kelnerką, składając zamówienia w ogóle sobie nie zdaję sprawy z tego ile ma roboty) Skończyło mi się mleko już to użyłem tego dzbanka, żeby nie chodzić po ten drugi i nie musieć więcej myć.
Ręce, cycki, szczęka, cokolwiek mogło opaść na ziemię, opadło. Wiadomo, że bez umycia dzbanka chociaż odrobinę mleka zostaje, no i pianka która zastygła po bokach. Wiem, że może się to wydawać niczym, ale niektórym nawet taka ilość może zaszkodzić, tak jak i było w tym przypadku.
J: Gratulację. Wiesz co to znaczy alergia??
Początkowa rozmowa nabrała charakteru i głośności kłótni, co wybawiło nadżerkę, sorry managerkę ze swojej jaskini. Po moim streszczeniu sytuacji, osobiście poszła przeprosić dziewczynę, która dostała nową kawę przyrządzoną prawidłowo i karnet na 5 następnych.

Koleś wkrótce później wyleciał, nikt nie chciał z nim pracować, oczywiście piekielnych sytuacji było o wiele więcej.

kawiarenka

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 304 (318)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…