Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#24120

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zostałam zgwałcona. Czasu nie mogę cofnąć, więc musiałam nauczyć się z "tym" żyć.

Historia nie będzie dotyczyć gwałtu, bo to co działo się później było o wiele bardziej piekielne.

Po gwałcie, w porwanych ubraniach, trochę obita, w rozmytym makijażu, bez torebki, telefonu, które zabrał gwałciciel, poszłam do domu. Gdy Mój mnie zobaczył i dowiedział co się stało, natychmiast zawiózł mnie na policję. I tam rozegrał się dla mnie dramat, który trwał około 3 godzin.

Historia niestety, ze względu na czas i szok w jakim byłam, nie będzie zawierała dialogów, tylko ogólny opis sytuacji. Ostatnie zdanie pamiętam i na pewno będę pamiętać je całe życie, bo wypowiedziane zostało z pełną ironią i obrzydzeniem.

Pani (!) policjantka, która przyjmowała ode mnie zgłoszenie, najpierw pomimo moich protestów wyrzuciła mojego J. za drzwi, później próbowała mnie przekonać, że nie zostałam zgwałcona. Gdy to się jej nie udało, zaczęła mówić, że kłamię. Że wcale nie zostałam zgwałcona i że wszystko sobie wymyśliłam. Policjantka nie chciała słyszeć o badaniu lekarskim (które po wyjściu z komisariatu zrobiłam dla siebie prywatnie). Pod koniec zaczęła mi wmawiać, że to na pewno mój J. mnie zgwałcił i pobił i ukradł torebkę! Wyszłam stamtąd zdruzgotana. Pożegnała mnie słowami:
- Masz szczęście, że przyjęłam to zgłoszenie. Ale ja wątpię, że zaczniemy..., o przepraszam, że znajdziemy tego twojego gwałciciela.

Życie

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1244 (1296)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…