Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#24185

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia ta będzie o tym, jak to prawie moja blisko 60cio paroletnia sąsiadka o mało nie zeszła z tego świata na zawał serca.

Otóż, mieszkam ja Ci w dosyć dużym bloku, takim z windą i klatką schodową, na którą można wyjść zapalić, posiedzieć na schodach jak ktoś lubi etc, etc. W bloku mieszkają również osoby, które wynajmują mieszkania ( czyli " nie tutejsi" nazywani przez stałych mieszkańców) i wpuszczają każdego, kto zadzwoni domofonem. Również bezdomnych.

Historia właściwa: Wyżej wymieniona sąsiadka budzi się któregoś razu skoro świt, dziarskim krokiem wchodzi do kuchni i zastaje ... pana bezdomnego - menela, który robi sobie herbatę i kanapki. Sąsiadka po otrząśnięciu się w ryk, miotła w rękę i dawaj okładać nią pana menela! Jego reakcja: " Czego się drze, już idę, nawet herbaty sobie spokojnie zrobić nie można" Wygoniła go, zamknęła drzwi!( dopiero) i zadzwoniła na policję, przyjechali, złożyła zeznania, ale jak wiadomo, niechcianego gościa od herbaty nie złapali.

Pytanie, jak wszedł do domu? Bardzo proste i logiczne: sąsiadka nie zamknęła drzwi wejściowych. A bezdomni, korzystając z okazji, że ktoś ich wpuści na klatkę, chodzą po piętrach i łapią za klamki od mieszkań w nadziei, że trafi im się okazja. Okazja w postaci torebek, które ludzie zostawiają w przedpokoju a nim pełne portfele czy jakieś inne cuda. Dlatego moi drodzy, patrzcie, czy na noc macie zamknięte drzwi od mieszkań. Może uchroni to Was od wizyt niechcianych, ulicznych gości :)

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (192)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…