Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#24198

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam. Ostatnio dużo historii dotyczy psychologów. Dzisiejsza historia będzie o Psychologu [P] przez ogromne P, ale nie tylko. Według mnie wesoło nie będzie w żadnym punkcie.
W sobotę jechałam autobusem z X do Y. Autobus ten jedzie rownież przez kilka wsi, między innymi przez N i S. Wsiadam do autobusu, wszystko ładnie pięknie, nie ma żadnych Mocherków, nawet miejsc siedzących jest dość duzo. Dojeżdżamy do N, dosiada się do nas starszy człowiek [S], ok.60 lat. Siada naprzeciwko mnie, jedziemy. W pewnym momencie z mężczyzną zaczęło sie coś dziac. Było to trochę podobne do napadu padaczkowego, z tym ze oczy mu się wywróciły do gory nogami, zaczął siniec i się dusić. Autobus zatrzymujemy w S. Dzwonimy na pogotowie, już jadą, pięknie.
Z tyłu autobusu wychodzi P. Zadaje pytanie, którego nie zapomnę: "To TO?" Odpowiadamy, że tak, ze czlowiek zasłabł, bo nie wiemy co się dzieje. P Układa go ze mną na podłodze (swoją drogą, autobus pełen ludzi a tylko nastolatka z jakimś facetem próbują udzielić pomocy, świetnie) i zaczyna go oglądać. Coś tam sprawdza i strwirdza ze zgon. Przykro mi się zrobiło, ale dobra, stwierdził zgon to zgon, kłócic sie nie będę. Czekamy na pogotowie. Przyjeżdżaja ratownicy [R] i probuja ratować człowieka, w końcu po to przyjechali. Ale P nie mógł tylko odejść, bo jak to tak... Prawie pół godziny (może dłużej, nie wiem bo po tym czasie podjechał autobus zastępczy, a ja się spieszyłam, poza tym zostać żeby patrzeć to tak nie bardzo...) P stał nad ratownikami i dyktował im (!) co mają robić. Na uwagi, żeby sie odsunął i nie utrudniał pracy, odpowiadał że on jest LEKARZ, PSYCHOLOG Z WYKSZTAŁCENIA. Ponad to, Jak przyjechali ratownicy to im powiedział że mężczyzna nie żyje, i że nie ma co ratować. Przy defibrylacji wszyscy sie odsuwaja, bo ładunek czy coś tam, a P podchodzi jeszcze bliżej, a co. Przecież psychologów nie dotyczą polecenia ratowników.

Teraz moje pytanie:
Jeżeli byl psychologiem, to po kiego grzyba tam przy tych ratownikach idiota stał? Przecież takie gadanie to też presja psychiczna na ratownikach, poza tymb chyba jako lekarz powinien pilnowac raczej, zeby wszyscy byli w miare spokojni, zeby paniki nie bylo i tak dalej, ewentualnie zapytac sie ratownikow czy im pomoc a nie pchac sie na siłę...

Psycholog z wykształcenia

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 136 (162)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…