Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#24416

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Liceum czwarta klasa. Dyrektor zorganizował Zieloną Szkołę w polskich górach.Jedziemy w składzie 16-stu uczniów i dwie Panie ( matematyczka i polonistka).Pierwszy dzień -przydział pokoi, kolacja. Normalka. Wieczorem Panie robią obchód w humorach wyśmienitych, wyczuwamy procenty, ale lepiej dla nas, bo jak większość licealistów my także mamy własne w plecakach;-). Na śniadanko Panie się nie stawiły, ok 11 zebrały grupę- Idziemy w góry, w końcu okolica sprzyja. Trasa lekka łatwa ,idziemy bez przewodnika, no bo ′′mapkę przecież mamy′′. Po dwóch godzinach wspinaczki mordy nasze się cieszą, bo musimy zejść za pomocą łańcuchów. Panie czaszki w oczach, ktoś obcy krzyczy - Jezus Maria gdzie te dzieci tu idą!!!
Trzy czwarte grupy w obuwiu marki adidas, nogi nam latają jak w Tańcu na lodzie, ale jako głupie osobniki rządne przygód schodzimy po łańcuchach, co chwila majgając się to tu, to tam. Jesteśmy już bezpieczni, Panie spocone, my koment ′′Ty a jak Magda walnęła i jej noga zawisła, łooo ′′
Wracamy, Panie stresik, że rodzicom wygadamy, trzeba ratować tyłki. Zatrzymujemy się pod sklepem:
-Zimno wam pewnie, możecie kupić po piwie albo czymś rozgrzewającym, bo wiecie, oskrzela i w ogóle.Ale my o tym nie wiemy!
Wpadają do monopolki ci z dowodami kupują ′′leki rozgrzewające′′ wracamy zadowoleni.
Wieczorkiem rozgrzewamy się, Panie chyba usnęły , bo ich nie widać, choć głośno śpią, bo słychać śmichy chichy od nich z pokoju.
Gdzieś o 2 w nocy orientujemy się, iż nie ma jednego z nas. Organizujemy poszukiwanie po pokojach. Przepadł. Już mamy budzić OPIEKUNKI, gdy spostrzegam pod drzewem w śniegu ciemną plamę. Pierwsza myśl -Zabili go. Lecimy a Pijany Siny Osobnik marki męskiej śpi trzęsąc się w krainie śniegu, bo jak powiedział -′′Czułem się osaczony w pokoju ′′. Kładziemy Sinego do łóżka i dajemy koce.
Kolejny dzień .
Panie śpią do 12. Później pokazują nam łapką - ′′Czas wolny, idźcie w tamtą stronę , tam jest Centrum′′. Mamy 2 godzinki, więc lecimy.
Mijamy pola, lasek, domki, pola... pytamy ludzi o Centrum , mówią, że ooooooo kawał jeszcze, pokazują sklepik mały. Dobre i to. Kupujemy co nie co , wracamy. Ale jakby te domki inne ... zgubiliśmy drogę. Ludzie nas kierują, pytają czy sami jesteśmy , kłamiemy i lecimy. Wracamy na salony po ok 4 godzinach, mamy przerąbane. I co? Nic , nikt nie czeka na nas. Panie wsiąkły. Bierzemy się za obrót łupów ze sklepiku. Do rana pań nie było, luzik. Większość nie miała już własnego pokoju, spali gdzie wyszło.
Na drugi dzień pań nie widzieliśmy, że już mieliśmy dość atrakcji coś nam się zrobiło i wszyscy grzecznie siedzieliśmy w pokojach, procenty jeszcze były, chłopcy znaleźli miejscowych kumpli, do których chodzili a na końcu od których po pysku dostali.Dwa zniszczone pokoje, obite mordy, potargane buty, kac, prawie zamarznięty Siny itp. itd. dla nas to była najlepsza wycieczka.
Gdzie piekielność? Po długich latach wspominając to i mając córkę w wieku szkolnym!!! myślę - kim były te panie OPiekunki i co to do cholery w ogóle było???

szkoła

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 276 (338)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…