zarchiwizowany
Skomentuj
(21)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Dziwnym trafem częściej spotykam się z przejawami chamstwa i nietolerancji ze strony tych niby bardziej tolerancyjnych grup.
Poniższa historia wydarzyła się w okresie letnim, dokładnego terminu nie pamiętam.
Osoby z Torunia lub okolic pewnie spotkały się z ciekawym zjawiskiem, chodzi mi o pewnego pana, który lubi sobie postać w okolicy starego bądź nowego rynku i głosić kazania o miłości bliźniego, Jezusie, marności żywota ludzkiego i tym podobnych rzeczach.
Pewnego razu idąc z empiku spotkałem rzeczonego jegomościa. Jak zwykle swoim kazaniem chciał, mimo panującego ciepła, rozgrzać serca grzeszników. Przystanąłem z myślą o posłuchaniu sobie rewelacji jakie kaznodzieja ma do przekazania. Postałem sobie chwilę, już miałem się zbierać gdy podeszła do niego grupka kilku anarcho-rastów ("A" w kółku na koszulkach, czapeczki w barwach Etiopii, dredy te sprawy) w celu jak się okazało rozpoczęcia własnej ateistycznej krucjaty.
Zaczęło się niewinnie, dyskusja na poziomie, przerzucanie się rzeczowymi argumentami, których przytaczał nie będę bo nie tego oczekują czytelnicy tego portalu. W pewnym momencie, poniesiony zapewne żarliwością dyskusji, jeden z przeciwników kaznodziei złapał książkę, która znajdowała się na przenośnym statywie głosiciela wiary, rzucił ją na ziemię i zaczął deptać. Reszta grupki w śmiech, facet w płacz i krzyk. Wygrażał im, że spotka ich kara za zbezczeszczenie słowa bożego.
Waleczni ateiści machnęli ręką na faceta, kopnięciem jeden z nich przewrócił statyw i poszli sobie.
Niestety nie wiem jak się sprawa potoczyła. Osobiście mam nadzieję, że kara ich jednak spotkała.
Poniższa historia wydarzyła się w okresie letnim, dokładnego terminu nie pamiętam.
Osoby z Torunia lub okolic pewnie spotkały się z ciekawym zjawiskiem, chodzi mi o pewnego pana, który lubi sobie postać w okolicy starego bądź nowego rynku i głosić kazania o miłości bliźniego, Jezusie, marności żywota ludzkiego i tym podobnych rzeczach.
Pewnego razu idąc z empiku spotkałem rzeczonego jegomościa. Jak zwykle swoim kazaniem chciał, mimo panującego ciepła, rozgrzać serca grzeszników. Przystanąłem z myślą o posłuchaniu sobie rewelacji jakie kaznodzieja ma do przekazania. Postałem sobie chwilę, już miałem się zbierać gdy podeszła do niego grupka kilku anarcho-rastów ("A" w kółku na koszulkach, czapeczki w barwach Etiopii, dredy te sprawy) w celu jak się okazało rozpoczęcia własnej ateistycznej krucjaty.
Zaczęło się niewinnie, dyskusja na poziomie, przerzucanie się rzeczowymi argumentami, których przytaczał nie będę bo nie tego oczekują czytelnicy tego portalu. W pewnym momencie, poniesiony zapewne żarliwością dyskusji, jeden z przeciwników kaznodziei złapał książkę, która znajdowała się na przenośnym statywie głosiciela wiary, rzucił ją na ziemię i zaczął deptać. Reszta grupki w śmiech, facet w płacz i krzyk. Wygrażał im, że spotka ich kara za zbezczeszczenie słowa bożego.
Waleczni ateiści machnęli ręką na faceta, kopnięciem jeden z nich przewrócił statyw i poszli sobie.
Niestety nie wiem jak się sprawa potoczyła. Osobiście mam nadzieję, że kara ich jednak spotkała.
Toruński Kaznodzieja Nowej Ery
Ocena:
124
(244)
Komentarze