zarchiwizowany
Skomentuj
(7)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia z dnia wczorajszego.
Wybrałem się na zakupy do pewnego sklepu. Chodzę bez celu i przeglądam ciuchy, gdy trafiłem TAM. Od dłuższego już czasu poszukuję marynarki takiej sportowo-eleganckiej, czyli nie za bardzo sportowa, ani nie za bardzo elegancka.
Wchodzę do sklepu i TAK, zauważyłem idealną dla mnie marynarkę, jedyny problem był taki, że była tylko jedna na wieszaku i była rozmiar za duża.
Zrezygnowany szukam innych ciuszków, kiedy nagle rzuca mi się w oczy manekin na kilkumetrowej szafie właśnie z moją marynarką, na oko ten rozmiar, który potrzebuję.
I tu pojawia się piekielność sprzedawcy [PS]:
[Ja] Dzień dobry, chciałbym się dowiedzieć czy jest może rozmiar L z tej marynarki?
[PS] Nie mam pojęcia, skąd ja niby mam takie rzeczy wiedzieć?!
[Ja] Ma pan komputer, więc może pan sprawdzić
[PS] Nie.
[Ja] To w takim razie, proszę mi pokazać tą marynarkę z tego manekina, ponieważ chciałbym ją przymierzyć, a ta tutaj jest za duża.
[PS] Nie pokażę Ci jej
(Od kiedy na "ty" jesteśmy?)
[Ja] Nie przypominam sobie, żebyśmy na "ty" przechodzili i dlaczego nie może mi jej pan pokazać?
[PS] Ponieważ to ekspozycja.
[Ja] Którą można zmienić, równie dobrze może pan tam powiesić inną marynarkę, a tą dać mi do przymierzenia i ewentualnego zakupu.
[PS] Nie pokaże Ci jej, bo to ekspozycja, a poza tym mi się nie chcę.
[Ja] ...
I w tym momencie Pan przesadził, ponieważ jest w tej pracy, za przeproszeniem, jak dupa od srania. Wziąłem z lady wszystkie rzeczy jakie chciałem kupić (kilka koszulek i spodnie) i przypadkowo upuściłem na ziemię, po czym odwróciłem się i wyszedłem ze sklepu.
Żegnały mnie wrzaski pana, że jestem niewychowanym gówniarzem i że zapłacę za te wszystkie rzeczy, bo są teraz tak zniszczone, że nikt ich nie kupi...
Wybrałem się na zakupy do pewnego sklepu. Chodzę bez celu i przeglądam ciuchy, gdy trafiłem TAM. Od dłuższego już czasu poszukuję marynarki takiej sportowo-eleganckiej, czyli nie za bardzo sportowa, ani nie za bardzo elegancka.
Wchodzę do sklepu i TAK, zauważyłem idealną dla mnie marynarkę, jedyny problem był taki, że była tylko jedna na wieszaku i była rozmiar za duża.
Zrezygnowany szukam innych ciuszków, kiedy nagle rzuca mi się w oczy manekin na kilkumetrowej szafie właśnie z moją marynarką, na oko ten rozmiar, który potrzebuję.
I tu pojawia się piekielność sprzedawcy [PS]:
[Ja] Dzień dobry, chciałbym się dowiedzieć czy jest może rozmiar L z tej marynarki?
[PS] Nie mam pojęcia, skąd ja niby mam takie rzeczy wiedzieć?!
[Ja] Ma pan komputer, więc może pan sprawdzić
[PS] Nie.
[Ja] To w takim razie, proszę mi pokazać tą marynarkę z tego manekina, ponieważ chciałbym ją przymierzyć, a ta tutaj jest za duża.
[PS] Nie pokażę Ci jej
(Od kiedy na "ty" jesteśmy?)
[Ja] Nie przypominam sobie, żebyśmy na "ty" przechodzili i dlaczego nie może mi jej pan pokazać?
[PS] Ponieważ to ekspozycja.
[Ja] Którą można zmienić, równie dobrze może pan tam powiesić inną marynarkę, a tą dać mi do przymierzenia i ewentualnego zakupu.
[PS] Nie pokaże Ci jej, bo to ekspozycja, a poza tym mi się nie chcę.
[Ja] ...
I w tym momencie Pan przesadził, ponieważ jest w tej pracy, za przeproszeniem, jak dupa od srania. Wziąłem z lady wszystkie rzeczy jakie chciałem kupić (kilka koszulek i spodnie) i przypadkowo upuściłem na ziemię, po czym odwróciłem się i wyszedłem ze sklepu.
Żegnały mnie wrzaski pana, że jestem niewychowanym gówniarzem i że zapłacę za te wszystkie rzeczy, bo są teraz tak zniszczone, że nikt ich nie kupi...
Fashion House
Ocena:
168
(252)
Komentarze