Moja siostra i jej mąż prowadzą rodzinę zastępczą. Jest u nich Kasia. Kasia ma cztery lata. Kasia jest w rodzinie zastępczej od trzech i pół roku. Kasia ma mamę. Mama jest pozbawiona praw rodzicielskich od trzech lat. Do tej pory Kasia nie poszła do adopcji. Dlaczego?
Dlatego, że ilekroć wpływa wniosek o adopcję, kilka dni później mama składa wniosek o przywrócenie władzy rodzicielskiej. A sąd, zgodnie z polskim prorodzinnym prawem wniosek rozpatrzyć musi. Zatem heca z badaniami psychologicznymi i całą resztą zaczyna się od nowa. Czy matka odwiedza Kasię? Nie. Czy dzwoni? Nie. Czy poszła na odwyk? Nie.
A Kasia rośnie. I doskonale rozumie, że ma mamę, że ma młodszego braciszka i siostrzyczkę. Nie wie tylko o ósemce starszego rodzeństwa, z którego tylko jedno poszło do adopcji...
Nie muszę chyba mówić, co dla dziecka o takiej świadomości oznacza przerzucenie do innego, obcego domu - o ile go znajdzie, wiadomo, że rodzice adopcyjni chcą dziecko wychować "od podstaw", a czterolatce nie powie się - zapomnij o swojej mamie, tu masz nową.
Dlatego, że ilekroć wpływa wniosek o adopcję, kilka dni później mama składa wniosek o przywrócenie władzy rodzicielskiej. A sąd, zgodnie z polskim prorodzinnym prawem wniosek rozpatrzyć musi. Zatem heca z badaniami psychologicznymi i całą resztą zaczyna się od nowa. Czy matka odwiedza Kasię? Nie. Czy dzwoni? Nie. Czy poszła na odwyk? Nie.
A Kasia rośnie. I doskonale rozumie, że ma mamę, że ma młodszego braciszka i siostrzyczkę. Nie wie tylko o ósemce starszego rodzeństwa, z którego tylko jedno poszło do adopcji...
Nie muszę chyba mówić, co dla dziecka o takiej świadomości oznacza przerzucenie do innego, obcego domu - o ile go znajdzie, wiadomo, że rodzice adopcyjni chcą dziecko wychować "od podstaw", a czterolatce nie powie się - zapomnij o swojej mamie, tu masz nową.
Ocena:
703
(743)
Komentarze