Rzecz tyczy się matury.
Dla tych, którzy nie wiedzą, jak wygląda przedstawianie prezentacji maturalnej (matura ustna z polskiego): otóż maturzysta wybiera sobie z listy temat (niekiedy już we wrześniu), na temat którego ma przedstawić prezentację USTNĄ. Słowem kluczem jest tu "ustną" - w czasie tych piętnastu minut zdecydowanie nie może czytać z kartki. Może przynieść prezentację multimedialną, pod warunkiem, że:
- jej przedstawienie nie potrwa więcej niż 5 minut.
- nie będzie zawierała tekstu, a jedynie inne materiały pomocnicze (np. reprodukcje obrazów).
Niestety, nie wszyscy maturzyści o tym wiedzą.
Miałam że ja koleżankę. Koleżanka przygotowała prezentację - w PowerPointcie, mnóstwo tekstu, którego nawet nie przeczytała, tylko skopiowała. Zadowolona.
Do egzaminu. Gdy tylko komisja zobaczyła jej "prezentację" kazała jej zamknąć komputer, nie wygłupiać się i mówić.
Rezultat? Matura zdana na dwa punkty (10%), ergo niezdana.
Co w tym wszystkim piekielnego? Otóż koleżanka do tej pory uważa, że potraktowano ją niesprawiedliwie. Odwołuje się do sądów, do MENu, ogólnie gdzie się tylko da (albo i nie).
Na poprawkę przyszła z tą samą prezentacją i podobnym poziomem wiedzy. Zdała na zero.
I nadal jest przekonana, że to z czystej złośliwości nie chcą ją przepuścić.
Dla tych, którzy nie wiedzą, jak wygląda przedstawianie prezentacji maturalnej (matura ustna z polskiego): otóż maturzysta wybiera sobie z listy temat (niekiedy już we wrześniu), na temat którego ma przedstawić prezentację USTNĄ. Słowem kluczem jest tu "ustną" - w czasie tych piętnastu minut zdecydowanie nie może czytać z kartki. Może przynieść prezentację multimedialną, pod warunkiem, że:
- jej przedstawienie nie potrwa więcej niż 5 minut.
- nie będzie zawierała tekstu, a jedynie inne materiały pomocnicze (np. reprodukcje obrazów).
Niestety, nie wszyscy maturzyści o tym wiedzą.
Miałam że ja koleżankę. Koleżanka przygotowała prezentację - w PowerPointcie, mnóstwo tekstu, którego nawet nie przeczytała, tylko skopiowała. Zadowolona.
Do egzaminu. Gdy tylko komisja zobaczyła jej "prezentację" kazała jej zamknąć komputer, nie wygłupiać się i mówić.
Rezultat? Matura zdana na dwa punkty (10%), ergo niezdana.
Co w tym wszystkim piekielnego? Otóż koleżanka do tej pory uważa, że potraktowano ją niesprawiedliwie. Odwołuje się do sądów, do MENu, ogólnie gdzie się tylko da (albo i nie).
Na poprawkę przyszła z tą samą prezentacją i podobnym poziomem wiedzy. Zdała na zero.
I nadal jest przekonana, że to z czystej złośliwości nie chcą ją przepuścić.
Ocena:
861
(931)
Komentarze