Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#24757

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mój tata od ponad pół roku ma "przyjaciółkę". Sama dowiedziałam się o tym nie cały miesiąc temu, z racji tego że ojciec bał się powiedzieć że ma "dziewczynę" a owa dziewczyna jest w zestawie z ośmioletnim diablęciem dodanym w gratisie.

Dzwoni do mnie zdenerwowana "macoszka", jak ją żartobliwie nazywam. Młoda coś przeskrobała, trzeba po nią jechać a ona nie może. Postawiła mnie przed faktem dokonanym bo i tak w szkole powiedziała że to "siostra" małej wpadnie po nią.
Wsiadam w samochód, zajeżdżam pod szkołę, szukając pokoju nauczycielskiego w którym młoda czekała. Pukam, wchodzę, mała wskakuje mi na szyję i zaczyna tłumaczyć co się stało (oczywiście w stylu: "bo to nie moja wina. To on pierwszy zaczął a ja tylko oddałam!") więc chcę już przeprosić za kłopot i po prostu wyjść, ale drzwi zamknęła druga nauczycielka. I to na klucz.
I tu posypały się pytania, a mianowicie czemu po dziecko nie przyszła matka i kim ja w zasadzie dla młodej jestem. Tu zwątpiłam, przecież Macoszka wyjaśniła im przez telefon kto przyjdzie. A ja sama nie wiedziałam kim jestem, bo w świetle prawa dla dziecka jestem osobą obcą. Więc pokrótce opowiadam nauczycielkom że w zasadzie nikim. Młoda sprostowała że jestem prawie-siostrą.
Nauczycielka na to że dziecka wydać mi w takim razie nie może, choćby nie wiem co. (zignorowała małą, która uparcie mówiła że mnie zna, zna moje imię, nazwisko, datę urodzin a nawet ulubiony kolor i film i że najprawdopodobniej nie dalej jak za pół roku już oficjalnie będzie moją siostrą. Puszczone mimo uszu.)
na moje: "ale to to samo co po dziecko wpadłaby opiekunka czy koleżanka z pracy matki, prawda?" padło:
-no tak, ale tutaj mamy dwie wersje, pani mówi że jest "nikim", Mała mówi że jest pani siostrą... A PRZECIEŻ PANI MA SKOŚNE OCZY! - Ostatnie zdanie wypowiedziane takim tonem, jakby tłumaczyła dzieciakowi że dwa plus dwa to cztery a nie pięć.
Młoda, jako że obserwuje mnie ciągle i przebywa ze mną praktycznie codziennie i zdążyła zauważyć po pierwszych paru dniach że takich uwag to nie znoszę, wypaliła: "a pani to mózg ma skośny!". Efekt?

Siedziałyśmy obie na zamknięciu w pokoju z dwoma cerberami w postaci nauczycielki matmy i angielskiego dobre dwie godziny
czekając aż Macoszka NAS odbierze. Tak, nas.
Młoda dostała obniżony stopień ze sprawowania ( nie wiem jakim cudem, chyba tylko teoretycznie bo niżej upaść już nie mógł) za swoją bezczelność.

Po ostatnim młodą wydali mi bez problemu bo nauczycielka od matmy wyjaśniła "pani z okienka" (czyli woźna-szatniarka-ochroniarz w jednym) że nie jestem porywaczką ani pedofilem, ale zostałam i tak poproszona o dokumenty. Przepisali moje imię, nazwisko, adres, wiek, i uwaga... widząc pliczek fotek który wypadł mi z portfela, poprosili mnie nieśmiało o jedno zdjęcie żeby uniknąć nieprzyjemności następnym razem. Nie rozumiałam po co, ale dałam, dla świętego spokoju. Swojego, i ich.

Podobno zdjęcie wisi razem z kartką z moimi danymi w pokoju nauczycielskim na tablicy ogłoszeń, z dopiskiem : "Upierdliwa baba - robi problemy. siostra Piekielnej z klasy x" - tak twierdzi młoda, ale jej wierzyć na słowo nie można.

szkoła.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 172 (212)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…