Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#24764

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Było o piekielnych rowerzystach, teraz trochę o piekielnych projektantach dróg rowerowych (i całej infrastruktury). O krawężnikach ani nierównej kostce zamiast asfaltu nie piszę, bo to u nas "normalne". Są ciekawsze rzeczy.
Aha, DDR = "droga dla rowerów".

No więc mamy tak:

-obniżone wyjazdy z posesji co 20m, przy każdym krawężniki, trzęsie i buja nawet na amortyzowanym góralu. W tym jednym wypadku nie dziwię się, że na rowerach szosowych niektórzy wolą łamać przepisy niż koła.

-DDR, na którą nie ma jak wjechać z ulicy. Biegnie wokół parku, dostać się na nią można tylko przez zebrę i chodnik. Od jezdni oddzielona krzakami (niby dobrze, bo jedzie się przyjemniej), ale oczywiście żadnego znaku - jak ktoś nie wie, że tam jest, to będzie nieświadomie łamał przepisy jadąc jezdnią. A wystarczyłoby dobudować 10m zjazdu. Z resztą integracja poszarpanej sieci dróg rowerowych z reszta ulic kuleje chyba wszędzie - tak jakby rowerzyści jeździli tylko po nich w te i z powrotem.

-DDR z której nie ma jak zjechać. Kończy się chodnikiem oddzielonym od jezdni barierką. Aby jechać tą samą ulicą na wprost, można tylko przeprowadzić rower przez zebrę i włączyć się do ruchu po przeciwnej stronie skrzyżowania. Albo zjechać na jezdnię wcześniej i przez kilkadziesiąt metrów łamać przepisy. Albo teleportować się, jak kto woli. W innym miejscu DDR (i chodnik) kończą się... po prostu się kończą. Oddzielone od jezdni trawnikiem i wysokimi krawężnikami.

-przejście dla pieszych zamiast przejazdu - pomimo że po obu stronach jest DDR. To tak w ramach zachęty do trenowania cyclocrossu.

-pas rowerowy bez żadnych strzałek ani znaków pionowych (sam rowerek namalowany) - niektórzy może nawet nie wiedzą, że jest jednokierunkowy.

-DDR przebiegająca po przystanku (tuż przed wiatą). Nic dziwnego że stoją na niej piesi, na dodatek w każdej chwili ktoś może wyjść spod wiaty. Reklamy na bokach wiaty skutecznie uniemożliwiają wzajemną widoczność. Przesunięcie wiaty bliżej jezdni (i tak jest jeszcze chodnik) i poprowadzenie DDR za nią byłoby lepszym rozwiązaniem.

-ekrany dźwiękochłonne tuż przed skrzyżowaniem - uniemożliwiają wzajemną widoczność rowerzysty i kierowcy skręcającego w prawo.

-ulica bez DDR, zakaz jazdy rowerem tuż przed skrzyżowaniem, przejazd rowerowy po drugiej stronie - można do niego tylko przejść zebrą. Za skrzyżowaniem koniec zakazu, znowu trzeba się przedostać na prawą stronę aby kontynuować jazdę (na szczęście jest już przejazd - ale zamiast jednej zmiany świateł stoi się trzy). Jak już skrzyżowanie jest "zbyt niebezpieczne", by pokonywać je po jezdni, to mogliby chociaż przejazdy po obu stronach zrobić.

-przyciski na przejazdach, zresztą niezgodne z prawem (nie wolno ich stosować w ruchu kołowym) - pomimo że samochody na równoległej jezdni mają zielone, rowerzysta musi zatrzymać się, nacisnąć przycisk, i albo ma zielone od razu, albo musi czekać całą zmianę (jeśli się spóźni) - choć auta mają zielone jeszcze kilkanaście sekund. Z resztą pieszy tak samo. Ostatnio przyciski znikają, zastąpione przez super drogie fotodetektory, które nie zawsze działają. Na szczęście na niektórych skrzyżowaniach zrobili jak być powinno - tzn fazy świateł na przejeździe i przejściu zmieniają się automatycznie, zgodnie z fazami na jezdni. Nikt nie wie, dlaczego w innych miejscach, na identycznych skrzyżowaniach "nie da się".

-przejazd rowerowy, po którym chodzą piesi. Bo nie mają zebry - jest tylko przejście podziemne z epoki gdy o drogach rowerowych nikt nie słyszał. Co szkodzi domalować przejście, skoro i tak jest sygnalizacja i samochody muszą stanąć? Nic. Ale "nie da się".

-droga rowerowa pokręcona przed skrzyżowaniem w esy floresy - ani kierowca nie wie, czy rowerzysta jedzie prosto czy skręca (DDR najpierw jest na lewo od chodnika, potem odbija w prawo, potem znowu w lewo), ani pieszy nie wie którędy iść - aby dostać się do zebry, ma szansę dwa razy wpaść pod rower. Poprowadzenie chodnika i DDR prosto, zamiana miejscami zebry przejazdu - i zygzaki nie byłyby konieczne.

-znaki poziome malowane parszywie śliską farbą, szczególnie jak jest mokro. Żeby było śmieszniej na zakręcie.

Badania pokazują wyraźną korelację między jakością dróg rowerowych, a korzystaniem z nich:
http://www.zm.org.pl/?a=pomiar_sciezki-119
Więc jeśli chcemy, by rowerzyści jeździli zgodnie z przepisami - budujmy dobrej jakości infrastrukturę. Na szczęście powoli zmienia się na lepsze, ale do Holandii nam jeszcze daleko.

Łódź

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (33)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…