Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#24768

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sprzed paru dni, z mamuśką, która nie może przełknąć faktu że została "porzucona" i musiała się wyprowadzić z dużego domku do małej kawalerki - w roli głównej.

Kiedy mój tata wyjeżdża w delegacje (głównie 3-4 dniowe) prosi, a wręcz błaga mnie żebym wprowadziła się na ten czas do niego. Żeby przypilnować bo nie wiadomo co matce albo siostrze do główki strzeli. Uważałam że lekko przegina, skoro obie oddały klucze, ale jednak.. nie.

Zajeżdżam pod dom. Ubrana w piżamę. W samochodzie walizki i wszystkie torby. Wysiadam, trzęse się, pakuje klucz w zamek. Nie wchodzi. Patrzę - nowy zamek.
Na wszelki wypadek sprawdzam pod wycieraczka i w donicy z kwiatem - zwykle tam chowaliśmy "zapasówki". No ale nic nie ma, absolutnie nic.
Wracam do auta, dzwonie do ojca.
-Nie zapomniałeś mi o czymś powiedzieć?
-a o czym?
-no klucz. Nie pasuje. Zmieniłeś zamki?
-w żadnym wypadku. Są takie jak były.
Natychmiast się rozłączam. Dzwonie do matki, pytając prosto z mostu : czy to ona wpadła na taki wymyślny "żarcik". W słuchawce śmiech, potem "a co, marznie się?", chwile później "pi-pi-pi". Rozłączyła się wtedy kiedy chciałam ją postraszyć policją, sądem i kim jeszcze się da, ale dotarło do mnie że... nic jej mogą nie udowodnić tak naprawdę, a ja się wygłupie, zwłaszcza że moja matka to urodzona aktorka.

Nie wspomnę już o fakcie że jakimś cudem włamała się do domu, wymieniła, bądź ktoś wymienił zamki, i jak gdyby nigdy nic sobie poszła. Tylko po co? nie ma już praw do domu, nie mieszka tam, ani nie zamierzała być dzikim lokatorem, więc po co wymieniać zamki? Czysta złośliwość.
Szybki telefon do kumpla, który specjalizuje się we wszystkim. Znam go ze szkoły, pierwsza szczenięca miłość - otworzył mój pamiętnik zwykłą spinką do włosów, co wtedy podbiło moje dziesięcioletnie serce ;-) A wiem, że do teraz umie otworzyć wszystko niemal wszystkim, dzięki czemu zaliczył krótkie "wakacje" w domku z oknami z kratek już parę ładnych razy.
Przyjechał natychmiast, od początku mówiąc że wie co ma zrobić i że ma genialny pomysł.
Kilka ruchów przy zamku, drzwi stoją otworem. Kiedy zapytałam o owy genialny pomysł, on tylko zabrał moje kluczyki do samochodu i obiecał wrócić za godzinę.

Wrócił. Z nowymi zamkami, które osobiście zamontował i... kamerami.
Dostał je od współlokatora, którego nie było stać na monitoring w sklepie swojego brata - zamontował atrapy które skutecznie zniechęcały złodziei.

Dwa dni później dostaje wiadomość na facebooku. Od siostry. Nie zwracałam nawet uwagi na jej wywalone cycki w avatarze, bo treść wiadomości mnie po prostu... zwaliła z nóg.
"mama każe ci ściągnąć kamery, albo je zasłonić, bo nie chce być nagrywana"
kiedy odpisałam że "mama-która-nie-chce-być-nagrywana nie ma już powodów żeby przychodzić do domu w którym nie mieszka i do którego żadnych praw nie ma, ani nie ma w tym domu nic co należy do niej, bo to podchodzi pod nachodzenie i włamania i ojciec na pewno nie omieszka tego gdzieś zgłosić kiedy sytuacja się powtórzy."
Nie dostałam odpowiedzi.
Nie mogłam się oprzeć, przed dodaniem jeszcze jednego kłamstewka. Dałam do zrozumienia że kamery są także w środku domu i to od dawna, a te na zewnątrz zamontowane są "na świeżo". ;-)

A tata zafundował sobie tabliczkę na furtkę, z napisem: "obiekt monitorowany". Planuje też założyć alarm w środku domu, zrobić bardziej trwały płot i furtkę. Ja to bym obstawiała prędzej pancerne drzwi, bo prawdę mówiąc kiedy siedzę w tym domu nie czuję się zbyt bezpiecznie.

I do teraz kompletnie nie rozumiem: czemu tak bardzo gryzą je te "kamery" skoro już tam nie mieszkają i nie będą? to to samo co mieć pretensję do sąsiada, bo krzywo kwiaty sadzi.

dom taty.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 242 (278)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…