zarchiwizowany
Skomentuj
(10)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Witam! Jako że żeruję już dość długo postanowiłem zapodać coś od siebie. Może nie będzie strasznie piekielnie ale sytuacja jaka się wydarzyła pozostawiła spory niesmak
Pracowałem ja sobie w pewnej firmie exportowej ok. 3 lata temu. Firma zatrudnia ok. 40 pracowników w tym 14 kierowców.
Na sezon owoców głównie tu przetwarzanych zatrudniano też pracowników zza wschodniej granicy więc oprócz kilku stałych Ukraińców mieliśmy tego roku również 6 kobiet z jakże odległego kraju jakim jest Nepal:) (mam o nich jeszcze dwie historie ale to później)
Początek akcji: Sobota, ogólnie luz... rozmowy o stawkach godzinowych, które prowadziliśmy mniej więcej od momentu przyjechania koleżanek z Nepalu... Jako że nie było prezesów jedynie kierownik postanowiliśmy z kolegą umilić sobie pracę procentami...
Gdy już mieliśmy trochę w czubie (a wiadomo wtedy człowiek robi się niezniszczalny) dorwałem kierownika i dawaj mu wygarniać wszystko. Oczywiście główny argument to stawka gdyż my za kilka lat pracy dostawaliśmy 10zł/h na rękę i te dziewczyny również. Wokół wielkie zbiegowisko ale tylko mnie słychać... nikt z kolegów się nie odezwał. Potem urwał mi się film:)
Sytacji ciąg dalszy: Poniedziałek
Rano, na wielkim kacu moralnym stawiam się do pracy, a tam ogłoszenie że mamy się zgłosić na zebranie. OK...
Prezes się pyta czy ktoś ma problemy finansowe... wszyscy milczą... Jako że wiedziałem iż to chodzi o mnie więc odzywam się i mówię jak jest i na jakie warunki liczę (oczywiście wiem ile realnie mogę wywalczyć a nie podaję stawki z kosmosu). Na część moich postulatów prezes się zgłosił na część nie.
Pytanie do reszty pracowników co oni o tym sądzą?
Cisza...
Więc D.. dostaje 13zł plus 50 i setki za nadgodziny i dziękujemy za zebranie...
I nagle wszyscy w ryk że oni też, że jakto tak tylko ja... oni też byli... ogólnie nagle wszyscy mnie wspierają
Najlepsze:
Wychodzimy po wszystkim, paru kolegów podchodzi z uśmiechem, gratulują mi, dziękują i wogóle (oczywiście sprawa oparła się o bufet:)
Druga grupa podchodzi i z żalem do mnie że mogłem więcej zaproponować, że nie pytałem się ich o zdanie i tak dalej...
Trochę smutne, ale myślę że taka jest mentalność sporej części polaków...
Dziękuję za cierpliwe czytanie i mam nadzieję że się spodoba:)
Pracowałem ja sobie w pewnej firmie exportowej ok. 3 lata temu. Firma zatrudnia ok. 40 pracowników w tym 14 kierowców.
Na sezon owoców głównie tu przetwarzanych zatrudniano też pracowników zza wschodniej granicy więc oprócz kilku stałych Ukraińców mieliśmy tego roku również 6 kobiet z jakże odległego kraju jakim jest Nepal:) (mam o nich jeszcze dwie historie ale to później)
Początek akcji: Sobota, ogólnie luz... rozmowy o stawkach godzinowych, które prowadziliśmy mniej więcej od momentu przyjechania koleżanek z Nepalu... Jako że nie było prezesów jedynie kierownik postanowiliśmy z kolegą umilić sobie pracę procentami...
Gdy już mieliśmy trochę w czubie (a wiadomo wtedy człowiek robi się niezniszczalny) dorwałem kierownika i dawaj mu wygarniać wszystko. Oczywiście główny argument to stawka gdyż my za kilka lat pracy dostawaliśmy 10zł/h na rękę i te dziewczyny również. Wokół wielkie zbiegowisko ale tylko mnie słychać... nikt z kolegów się nie odezwał. Potem urwał mi się film:)
Sytacji ciąg dalszy: Poniedziałek
Rano, na wielkim kacu moralnym stawiam się do pracy, a tam ogłoszenie że mamy się zgłosić na zebranie. OK...
Prezes się pyta czy ktoś ma problemy finansowe... wszyscy milczą... Jako że wiedziałem iż to chodzi o mnie więc odzywam się i mówię jak jest i na jakie warunki liczę (oczywiście wiem ile realnie mogę wywalczyć a nie podaję stawki z kosmosu). Na część moich postulatów prezes się zgłosił na część nie.
Pytanie do reszty pracowników co oni o tym sądzą?
Cisza...
Więc D.. dostaje 13zł plus 50 i setki za nadgodziny i dziękujemy za zebranie...
I nagle wszyscy w ryk że oni też, że jakto tak tylko ja... oni też byli... ogólnie nagle wszyscy mnie wspierają
Najlepsze:
Wychodzimy po wszystkim, paru kolegów podchodzi z uśmiechem, gratulują mi, dziękują i wogóle (oczywiście sprawa oparła się o bufet:)
Druga grupa podchodzi i z żalem do mnie że mogłem więcej zaproponować, że nie pytałem się ich o zdanie i tak dalej...
Trochę smutne, ale myślę że taka jest mentalność sporej części polaków...
Dziękuję za cierpliwe czytanie i mam nadzieję że się spodoba:)
Praca k/G
Ocena:
58
(184)
Komentarze