Studiuję (chcę zostać nauczycielką) i pomagam uczniom w nadrabianiu zaległości - zarówno nabytych z ich własnej winy, jak i nauczycieli.
Pomagam dziewczynie, która uczęszcza do klasy 6 w prywatnej szkole podstawowej...
W mojej miejscowości publicznych szkół podstawowych jest 2, plus kilkanaście w powiecie. Do wyboru do koloru.
Jej rodzicom się nie przelewa - matka jakoś utrzymuje rodzinę, ojciec zagląda do kieliszka... Z pieniędzmi nie jest lekko.
Jednakże posłała swoją najmłodszą latorośl do prywatnej szkoły, oczywiście opłacenie czesnego wykroczyło poza jej możliwości finansowe, dlatego wystąpiła do burmistrza o pomoc finansową (którą oczywiście udzielił).
Więc dziewczyna uczęszcza do tej szkoły, w której... nauczyciele się zmieniają średnio co trzy-cztery miesiące - nie wytrzymują psychicznie.
Dyrektorka zamiast 2 semestrów, stworzyła 4 - na zakończenie każdego są wystawiane oceny itp. itd. - totalna głupota.
Uczniowie mówią do nauczyciela: Jak nie zdam na następny semestr, to rodzice nie zapłacą czesnego. I co? Uczeń zdaje!
Dziewczyna w 6 klasie nie umie tabliczki mnożenia. 120 dzieli przez 4 w słupku (jeszcze na dodatek zapisuje to jak mnożenie w słupku) i po moim poprawieniu tego błędu, mówi, że "nie wie" bądź "nie umie". A takimi odpowiedziami kończy się prawie każde zadane zadanie.
Gdy ma nauczyć się czegoś na następne korepetycje - nie robi tego - NO BO PO CO? W szkole nie wymagają, to dlaczego ja mam wymagać?
Po spytaniu się dlaczego się nie uczy, to odpowiedź brzmi: "Nie chciało mi się" lub "Nie miałam czasu". - Wszystko ważniejsze niż nauka.
Kiedyś spytałam się jej:
J: A co będzie jak nie zdasz 6 klasy? Będziesz miała poprawkę w sierpniu z matmy...
N: U nas w szkole nie ma poprawek.
I takie osoby dostają z takiej szkoły tylko papierek jej ukończenia - brak wiedzy i informacji.
A najgorsze w tym jest to, że jej matka chce ją wysłać do prywatnego gimnazjum, które jest zarządzane przez tą samą dyrektorkę, mieści się w tym samym budynku i uczą ci sami nauczyciele.
Pomagam dziewczynie, która uczęszcza do klasy 6 w prywatnej szkole podstawowej...
W mojej miejscowości publicznych szkół podstawowych jest 2, plus kilkanaście w powiecie. Do wyboru do koloru.
Jej rodzicom się nie przelewa - matka jakoś utrzymuje rodzinę, ojciec zagląda do kieliszka... Z pieniędzmi nie jest lekko.
Jednakże posłała swoją najmłodszą latorośl do prywatnej szkoły, oczywiście opłacenie czesnego wykroczyło poza jej możliwości finansowe, dlatego wystąpiła do burmistrza o pomoc finansową (którą oczywiście udzielił).
Więc dziewczyna uczęszcza do tej szkoły, w której... nauczyciele się zmieniają średnio co trzy-cztery miesiące - nie wytrzymują psychicznie.
Dyrektorka zamiast 2 semestrów, stworzyła 4 - na zakończenie każdego są wystawiane oceny itp. itd. - totalna głupota.
Uczniowie mówią do nauczyciela: Jak nie zdam na następny semestr, to rodzice nie zapłacą czesnego. I co? Uczeń zdaje!
Dziewczyna w 6 klasie nie umie tabliczki mnożenia. 120 dzieli przez 4 w słupku (jeszcze na dodatek zapisuje to jak mnożenie w słupku) i po moim poprawieniu tego błędu, mówi, że "nie wie" bądź "nie umie". A takimi odpowiedziami kończy się prawie każde zadane zadanie.
Gdy ma nauczyć się czegoś na następne korepetycje - nie robi tego - NO BO PO CO? W szkole nie wymagają, to dlaczego ja mam wymagać?
Po spytaniu się dlaczego się nie uczy, to odpowiedź brzmi: "Nie chciało mi się" lub "Nie miałam czasu". - Wszystko ważniejsze niż nauka.
Kiedyś spytałam się jej:
J: A co będzie jak nie zdasz 6 klasy? Będziesz miała poprawkę w sierpniu z matmy...
N: U nas w szkole nie ma poprawek.
I takie osoby dostają z takiej szkoły tylko papierek jej ukończenia - brak wiedzy i informacji.
A najgorsze w tym jest to, że jej matka chce ją wysłać do prywatnego gimnazjum, które jest zarządzane przez tą samą dyrektorkę, mieści się w tym samym budynku i uczą ci sami nauczyciele.
szkolnictwo
Ocena:
523
(563)
Komentarze