Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#24985

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio bardzo schudłam i z rozmiaru M przeszłam do XS, więc postanowiłam uzupełnić niedobór ubrań w szafie. W drodze do galerii wysiadły mi baterie w odtwarzaczu MP3, ale słuchawek nie wyjęłam z uszu, bo trochę tłumiły hałasy. I wędrowałam sobie z nimi po sklepach.

Byłam już zdecydowana na jeden sweterek, ale oglądałam jeszcze kilka innych rzeczy - wiadomo, rozłożyć, obejrzeć, przyłożyć do ciała i sięgnąć po kolejną sztukę. W pewnym momencie usłyszałam rozmowę dziewczyn zza kas (miałam je niecałe 2 metry za plecami). Piątkowe przedpołudnie, więc w sklepie tłumu nie było, wręcz przeciwnie - oprócz nastolatka w części męskiej byłam jedyną klientką.
[D1] Niech k*rwa zostawi te ciuchy, bo jeszcze parchami przejdą. Patrz na nią.
[D2] Weź, na rzyganie mnie bierze. Ja tego składać nie będę.
[D1] Takich to powinni od razu odstrzelać. Pewnie się zaraziła od jakiegoś syfa.
Wszystko powiedziane normalnym głosem, w przekonaniu, że - ze słuchawkami widocznymi w obu uszach - niczego nie słyszę. A mną w duchu aż zatrzęsło. Może nie wyglądam najpiękniej i na pierwszy rzut oka widać po mnie paskudną chorobę, ale ludzie, przecież nie zarażam przez dotyk.

Mimo chamstwa postanowiłam kupić sweter, bo zwyczajnie mi się podobał. Ale przy kasie urządziłam małe przedstawienie. Dokładnie obmacałam go ze ze wszystkich stron, wywróciłam na nice, przyłożyłam do twarzy, jakbym sprawdzała kolor, a potem podałam go dziewczynie.
[Ja] Proszę. Tylko niech pani uważa, żeby się nie porzygać, bo to ostatni i będę musiała iść do konkurencji.

Nie wiedziałam, że pod tak ciemnym makijażem można zobaczyć, jak człowiek zielenieje.

Galeria Mokotów

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1099 (1147)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…