Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#25067

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na samym początku – kilka słów wyjaśnienia. Polką jestem w połowie, ale w Polsce byłam zaledwie kilka razy i mój język nie jest idealny. W domu używa się zamiennie francuskiego i polskiego, ze wskazaniem na ten drugi. Za wszelkie błędy więc przepraszam.

Następne kilka słów wyjaśnienia: mieszkam z dwoma braćmi (starszym – Leonardem i młodszym – Mathiasem) i mamą. Tata przyjeżdża do nas raz na jakiś czas, na co dzień mieszka pod Warszawą. Jesteśmy rodzeństwem dość nietypowym, trzeba przyznać. Leo jest homoseksualny, do czego w stu procentach się przyznaje, Mathy ma autyzm, zaś ja jestem niziutka, drobna i przez starsze sąsiadki zostałam okrzyknięta, można powiedzieć „metalówą” ;)

Aż wreszcie, historia właściwa, piekielni w tym momencie stali się nasi znajomi, a raczej ich znajomi. Kiedy teraz o tym myślę, to historia jest raczej zabawna, ale wtedy myślałam, że wyjdę z siebie.
Mama pojechała na trochę ponad tydzień z Mathiasem na zabiegi, pozostawiając mnie i Leo samym sobie. Zwykle siedzimy grzecznie, brat odwozi mnie rano do szkoły, oglądamy filmy i nie robimy rabanu, ale nie tym razem. Zabiegi niestety wypadły w urodziny Leonarda, więc za pozwoleniem mamy zrobiliśmy większą imprezę. Już przy wejściu informowaliśmy ludzi, żeby nie rozwalali wszystkiego wokół, bo jutro koło południa wraca mama z bratem i pewnie będą zmęczeni. Ludzie kiwali głowami, zgadzali się, że nie będą robić wielkiego bałaganu i tak dalej… Aż nagle do domu zaczęli się pakować nie znani nam do końca ludzie. Coś na zasadzie „o, tego widziałam na korytarzu”, „widziałam, jak Bénédict z nią szedł” i inne wymówki. Nagle jednak znalazłam się w tłumie zupełnie nieznanych mi osób i nie mogłam nawet znaleźć Leonarda. Okazało się, że straciliśmy panowanie nad imprezą, co niektórych gości udało się wyprosić… Była to jakaś masakra, ale ostatecznie bawiliśmy się całkiem dobrze. Następnego dnia był piątek, więc nie szaleliśmy aż tak bardzo, ale zakończyło się osobliwie. Rano Leo odwiózł mnie do szkoły. Telefon w środku angielskiego mnie dość zaskoczył, oddzwoniłam jak najszybciej mogłam. Okazało się, że gdy Leonardo wrócił do domu i zaczął sprzątać, znalazł:
- parę kopulującą w moim pokoju
- znajomego, zamkniętego w szafie
- dwie dziewczyny, które zasnęły pod łóżkiem w sypialni mamy
- siedem butelek szampana, których na pewno nie było wcześniej, a pozostały zamknięte
- parę glanów, które z pewnością nie należały do mnie, bo były trzy rozmiary za duże
- zaglądającą przez okno sąsiadkę, która zaczęła na niego krzyczeć, że przeprowadza dzikie orgie pod nieobecność mamy
- swojego chłopaka, który z rozbawieniem siedział w łazience i czytał książkę po polsku (czytał jak czytał :)
- studenta, który miał staż w mojej szkole jako asystent nauczyciela wychowania fizycznego :)

Nie powiem, było dość ciekawie. Na brak niespodzianek nie mogliśmy narzekać :D

zagranica

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 75 (209)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…