Historia o piekielnym nauczycielu.
Będąc w gimnazjum miałam nawrót choroby, chemioterapia raz w tygodniu - w piątki. Chusta na głowie - kto był dojrzały zrozumiał (chemioterapię miałam w piątki, dlatego, że nie chciałam nauczania indywidualnego, a miałam 2 dni, żeby jako tako dojść do siebie, a do szkoły wozili mnie rodzice).
Miałam zwolnienie z wf′u. Ogółem było dobrze, nauczyciele jeśli mogli szli mi na rękę, za co jestem im do dzisiaj wdzięczna, jednak nie wszyscy.. (np. pan od chemii pozwalał mi pisać kartkówki w czasie, gdy moja klasa miała wf).
W poniedziałki akurat były dwie godziny wf, które spędzałam na korytarzu wraz z innymi niećwiczącymi, itd. Szatnię moja klasa dzieliła z inną - piekielną.
Dziewczyny z drugiej klasy narobiły bałaganu, a nauczyciel wf′u (który nie uczył mojego rocznika) kazał mi iść i.. po nich posprzątać. Byłam w szoku, powiedziałam, że nie pójdę, bo to nie ja narobiłam bałaganu i mogę zawołać te dziewczyny. Jednak nie przystał na moją propozycję, zarzucił mi, że symuluję i zaraz zrobi ze mną porządek. Mimo wizyty u dyrektorki nic z tym nie zrobiono, a my nie chcieliśmy tułania się po kuratoriach itd. Najlepsze jest to, że na spotkaniu po zakończeniu roku (na którym zaprezentowałam dumnie moje jakże krótkie włosy) usłyszałam rozmowę tego nauczyciela z dyrektorką, która brzmiała mniej więcej tak:
-I widzisz, już nie ma chusty, pewnie obcięła się tak tylko. Mówię ci, udawała!
-Wiem, że udawała, ale nic już nie mogłam zrobić.
Ręce mi opadły. Widać komuś nie pasowało, że dobrze wszystko znoszę i nie użalam się nad sobą. Dodam, że gdyby nie chusta na głowie, to nikt nawet nie wiedziałyby, że jestem chora. To nie był pierwszy raz, więc trzymałam się dzielnie i nie pozwalałam sobie na rozpacz. Jednak nie wszyscy mogą to pojąć, a niby wykształceni ludzie...
Będąc w gimnazjum miałam nawrót choroby, chemioterapia raz w tygodniu - w piątki. Chusta na głowie - kto był dojrzały zrozumiał (chemioterapię miałam w piątki, dlatego, że nie chciałam nauczania indywidualnego, a miałam 2 dni, żeby jako tako dojść do siebie, a do szkoły wozili mnie rodzice).
Miałam zwolnienie z wf′u. Ogółem było dobrze, nauczyciele jeśli mogli szli mi na rękę, za co jestem im do dzisiaj wdzięczna, jednak nie wszyscy.. (np. pan od chemii pozwalał mi pisać kartkówki w czasie, gdy moja klasa miała wf).
W poniedziałki akurat były dwie godziny wf, które spędzałam na korytarzu wraz z innymi niećwiczącymi, itd. Szatnię moja klasa dzieliła z inną - piekielną.
Dziewczyny z drugiej klasy narobiły bałaganu, a nauczyciel wf′u (który nie uczył mojego rocznika) kazał mi iść i.. po nich posprzątać. Byłam w szoku, powiedziałam, że nie pójdę, bo to nie ja narobiłam bałaganu i mogę zawołać te dziewczyny. Jednak nie przystał na moją propozycję, zarzucił mi, że symuluję i zaraz zrobi ze mną porządek. Mimo wizyty u dyrektorki nic z tym nie zrobiono, a my nie chcieliśmy tułania się po kuratoriach itd. Najlepsze jest to, że na spotkaniu po zakończeniu roku (na którym zaprezentowałam dumnie moje jakże krótkie włosy) usłyszałam rozmowę tego nauczyciela z dyrektorką, która brzmiała mniej więcej tak:
-I widzisz, już nie ma chusty, pewnie obcięła się tak tylko. Mówię ci, udawała!
-Wiem, że udawała, ale nic już nie mogłam zrobić.
Ręce mi opadły. Widać komuś nie pasowało, że dobrze wszystko znoszę i nie użalam się nad sobą. Dodam, że gdyby nie chusta na głowie, to nikt nawet nie wiedziałyby, że jestem chora. To nie był pierwszy raz, więc trzymałam się dzielnie i nie pozwalałam sobie na rozpacz. Jednak nie wszyscy mogą to pojąć, a niby wykształceni ludzie...
gimnazjum
Ocena:
722
(772)
Komentarze