Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#25309

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie trochę o nieodpowiedzialności i skutkach bezstresowego wychowania.

Jeżdżę konno. Dość długo, toteż po zdaniu brązowej odznaki (dla niewtajemniczonych - odznaka uprawniająca do udziału w zawodach niższych klas i weryfikująca podstawowe umiejętności jeździeckie) moi rodzice zdecydowali się na zakup konia. Klacz znałam już wcześniej i byłam zachwycona mając ją w końcu na własność, nasza współpraca przebiegała zupełnie bezproblemowo.

Rzecz dzieje się pod koniec wakacji w zeszłym roku. Pewnego dnia postanowiłam wybrać się w teren nad pobliskie jezioro. Dzień był śliczny, grzało słonko, wiał lekki wietrzyk, koń raźno idzie do przodu. Nic nie zapowiadało nadchodzących kłopotów.

Dojeżdżając do celu naszej wyprawy, natknęłyśmy się na spacerowiczke. Jak zwykle w takiej sytuacji zwolniłam do stępa i grzecznie się przywitałam. W tym momencie spomiędzy drzew wyskakuje na nas para dzieciak-pies. Chłopiec może pięcioletni, z wielkim owczarkiem na smyczy. Hestia nie należy do strachliwych, dodatkowo darzy mnie zaufaniem, więc tak jak ja zachowała spokój, jednak poczułam że spięła się zdenerwowana i wyraźnie boi się przejść obok psa.

- Przepraszam. - Zwracam się do kobiety, która stanęła kilka metrów od nas, obserwując swoją pociechę. - Czy mogłaby pani zabrać psa, bo mój koń się go boi?
Pani mierzy mnie ciężkim spojrzeniem, po czym mówi do chłopca:
- Piotruś, przestań. - I z tymi słowy mija nas i idzie dalej.
Piotruś wrzeszczy, rzuca w nas piachem, pies szczeka, a we mnie narasta niepokój. Koń sparaliżowany, ani pójść do przodu ani zawrócić. Podejmuję decyzję o przeprowadzeniu konia w ręku i już chcę zsiadać, gdy dzieciak znajduje kamień i trafia nim w nogę konia. Ostatnią rzeczą którą pamiętam jest szyja konia nade mną.

Budzę się w karetce, każdy ruch sprawia mi niesamowity ból. Poruszam nogą i chyba z bólu mdleję ponownie.

W szpitalu dowiaduję się że karetkę wezwał mężczyzna, który zauważył mojego konia galopującego asfaltem i skręcił w najbliższą trasę konną (są u nas specjalnie wyznaczone i oznakowane przez nadleśnictwo). Oczywiście po kobiecie i jej synu nie było śladu.

Diagnoza: Złamanie przezpanewkowe w obu stawach biodrowych. Złamanie gałęzi prawej kości kulszowej z nieznacznym przemieszczeniem odłamów oraz gałęzi kości kulszowej lewej bez przemieszczeń. Rozejście się spojenia łonowego na ok. 12 mm z asymetrią ustawienia gałęzi dolnych kości łonowych w stosunku do siebie. Poszerzenie szpary stawowej prawego stawu krzyżowo biodrowego. Dwa miesiące w pozycji leżąco-siedzącej, miesiąc rehabilitacji.

Do jazdy wróciłam, mam się dobrze, żyje normalnie. Skończyło się to dla mnie naprawdę dobrze, bo przecież przez pobłażanie matki i zachowanie dzieciaka, mogłabym pisać teraz opowieść bez happy endu. Z wózka inwalidzkiego.

pomorskie lasy

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 956 (1000)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…