Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#25356

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mieszkam w 50 000 tysięcznym mieście na Podkarpaciu.

Pewnego dnia, gdy moja siostra zachorowała, pojechałem z nią do przychodni, będącej w miejscowości oddalonej o jakieś 3-4 km. Wyznaczono mi godzinę: 15:30. Wiadomo wszem i wobec, że to godziny szczytu i drugi są zakorkowane. Spóźniłem się dosłownie 5 minut. Poczekalnia pusta, tylko za biurkiem siedzi Piekielna [P]ielęgniarka.

Ja: Dzień dobry, byłem tu umówiony z siostrą na 15:30
P: Ale miał Pan być 5 minut temu! No wie pan, tu jest służba zdrowia, tu się na godziny przychodzi, pan tu burzy atmosferę komunikacji!
Ja: Wiem, przepraszam, ale drogi zakorkowane, wie pani jak to jest.
P: No właśnie, że nie wiem! Do kolejki, ja tu zapracowana, a pan mi z chorą głowę zawraca.
Ja: Proszę się uspokoić i być kulturalniejszą, dobrze?

Nie odpowiedziała. Przez myśl przemknęło mi, że zrozumiała, że zagalopowała się za bardzo ze swoimi wypowiedziami jest jej wstyd. Niestety, bardzo, ale to bardzo się myliłem.

Po kilku minutach do poczekalni wchodzi mężczyzna, lat na oko 50. Mówi pielęgniarce, że jest umówiony na 15:45 do pani doktor Piekielnej.

P: Dzień dobry, proszę usiąść i niech pan wejdzie przed tym panem, bo on się spóźnił i teraz musi czekać.

Nie mogłem wytrzymać, dlatego odpowiedziałem.

Ja: Czy szanowna pani nigdy się do roboty nie spóźniła? Proszę się patrzeć na własną stajnię.

Cisza. P zaczęła układać pasjansa, a potem odebrała telefon, którego dzwonka jakoś nie słyszałem. Dobry patent na unikanie "nahalnych" pacjentów.

Mężczyzna wszedł do gabinetu. Podkreślam, że przyszedłem do pediatry, dlatego pomyślałem, że po prostu weźmie jakąś receptę dla dziecka i wyjdzie.

Mija 5 minut. Dziesięć. Dwadzieścia. Trzydzieści. 50-latek dalej siedzi w gabinecie. Zaczynam się mocno denerwować, ponieważ co może robić dorosły chłop w gabinecie u lekarza.
Nagle widzę upragnione otwarcie drzwi, mężczyzna wychodzi, wyraźnie uchahany, tak jak i pani doktor zresztą. Wstaję z siostrą z miejsca. Wtem... P ryje mi się prosto przed nos.

P: Służba zdrowia ma pierwszeństwo, trzeba było się nie spóźniać.

Drzwi zamknęły się. Wtedy pewna cienka granica została przekroczona. Czekałem na poczekalni dobre 30 minut, a teraz widnieje przede mną perspektywa kolejnych kilkunastu.

Ja: A pocałujcie mnie w d*pę!

Wzburzony wychodzę z przychodni. Zemsta jednak bywa słodka. Podczas wyjścia wyłączyłem pielęgniarce komputer, niwecząc przy tym jej nowy rekord w pasjansie.

służba_zdrowia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (142)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…