Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#25535

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Iście piekielna historia mojej koleżanki. Będzie o potędze znajomości i bez happy endu.

Ania, bo tak ją roboczo nazwijmy, w wieku kilkunastu lat została zgwałcona. Straszne, ale się nie odstanie. Tak czy inaczej, nauczyła się z tym żyć - po wielu terapiach, psychologach i pokonaniu fobii dotyczącej mieszkania w pojedynkę. Nie samego gwałtu będzie dotyczyć historia, ale jego piekielnych skutków, dotykających ją ponad dziesięć lat później.

Anka wyjechała na studia i w mieście oddalonym od domu o ponad trzysta kilometrów skończyła pedagogikę. W skutek gwałtu nadal nie ma męża ani chłopaka, jest jednak niewątpliwie atrakcyjną, zadbaną i niezwykle sympatyczną kobietą. Pracuje, a raczej pracowała jako przedszkolanka.

Raz złamała nogę i długo nie było jej w pracy. Kiedy wróciła, wypoczęta i stęskniona za dzieciakami, dyrektorka wzięła ją za rozmowę. Osłupiała Ania usłyszała, że:

- dyrektorka (do tej pory zawsze wyrozumiała i przychylna) dała jej do zrozumienia, że Ania nie jest już tak mile widziana, jak była, czyli, krótko mówiąc, jest zwolniona;
- Ania ma zły wpływ na dzieci, pewnie przez swoją patologiczną (sic!) przeszłość;
- wpłynęły liczne i poważne skargi od rodziców (jak się później okazało - od jednej pani P.), że zauważyli jej wulgarne zachowania i boją się o swoje dzieci;
- czy aby Ania na pewno złamała tę nogę? Bo przecież mogła robić "różne brzydkie rzeczy z brzydkimi panami", jak wyraziła się dyrektorka.

Ania jest osobą bardzo wrażliwą i oczywiście już wiedziała, o co chodzi z jej patologiczną przeszłością. Cała we łzach starała się jednocześnie zapobiec pierwszemu punktowi, dociec, skąd wiadomo o drugim, wypytać o trzeci (o ile wiem, dotąd wszyscy rodzice raczej ją lubili; jest łagodna, a momentami nawet zbyt uprzejma) i zaprzeczyć czwartemu.

Okazało się, że pani Piekielna (której mąż zupełnym przypadkiem jest wykładowcą na uczelni, na której uczy się syn pani dyrektorki, i zupełnym przypadkiem wykłada akurat ten przedmiot, z którego syn ma zaliczenie), matka jednego z dzieciaków, dowiedziała się od znajomego lekarza o przeszłości Anki. Ania poznała nazwisko - istotnie był to jeden z psychologów, którzy pomagali jej wyjść do świata. Skąd znała go Piekielna, tego nie wiem. Tak czy inaczej, zażyczyła sobie usunięcia Ani z przedszkola w trybie natychmiastowym, bo jej synalek "do takiej pie*****nej k**wy chodził nie będzie". Jak widać, pani dyrektorka rozkaz postanowiła spełnić bez szemrania, choć podobno było widać, że jest jej wyraźnie przykro. No i przynajmniej była szczera. Ale cóż robić: pan każe, sługa musi.

Koniec końców, Ania podziękowała za pracę. Ta sytuacja wpędziła ją w depresję i obecnie nie pracuje. Wróciła do domu, bierze leki, znowu chodzi na terapię. Wątpię, czy kiedykolwiek znowu zatrudni się w przedszkolu.

Na chamstwo Piekielnej, służalczość dyrektorki i postępowanie lekarza, który z podaniem nazwiska ujawnił osobie postronnej tragedię kilkunastoletniej dziewczyny - nie mam słów.

przedszkole

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1072 (1128)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…