zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia mojego najwyższego rachunku telefonicznego.
Miała ona miejsce ładnych parę lat temu gdy internet był czymś egzotycznym i w moim mieście powstawały pierwsze firmy oferujące stałe łącze.
Główne Centrum Politechniki lśniło jeszcze zielonym blaskiem terminali Vt52, zwykły śmiertelnik łączył się
przez modem a ja pisałam pracę inżynierską.
Ponieważ w weekendy potrzebny był mi dostęp do materiałów zgromadzonych na koncie na uczelni, wiec pożyczyłam sobie modem i szybciutko ściągałam co było mi potrzebne.
Dla nieświadomych wyjaśniam, że modem łączył się najpierw z numerem telefonicznym politechniki a potem z upragnionym netem:)
Modem był ustawiony tak, że wybierał kilka-kilkanaście razy numer, jak było zajęte to się wyłączał.
W jeden weekend było cały czas zajęte. I jakież było moje zdumienie gdy pod koniec miesiąca rachunek telefoniczny wyniósł ponad 700zł, co w tamtych studenckich czasach było jakimś obłędem.
Poprosiłam szanowną telekomunikację o biling i okazało się, że cały ten rachunek pochodzi z tego jednego weekendu.
To było kilkanaście stron połączeń JEDNOSEKUNDOWYCH.
Telekomunikacja reklamacji nie uznała, stwierdzili,że widocznie wcale nie było zajęte tylko łączyłam się po jednej sekundzie.
Rachunek przyszło mi zapłacić ale rozstaliśmy się z telekomunikacją.
Miała ona miejsce ładnych parę lat temu gdy internet był czymś egzotycznym i w moim mieście powstawały pierwsze firmy oferujące stałe łącze.
Główne Centrum Politechniki lśniło jeszcze zielonym blaskiem terminali Vt52, zwykły śmiertelnik łączył się
przez modem a ja pisałam pracę inżynierską.
Ponieważ w weekendy potrzebny był mi dostęp do materiałów zgromadzonych na koncie na uczelni, wiec pożyczyłam sobie modem i szybciutko ściągałam co było mi potrzebne.
Dla nieświadomych wyjaśniam, że modem łączył się najpierw z numerem telefonicznym politechniki a potem z upragnionym netem:)
Modem był ustawiony tak, że wybierał kilka-kilkanaście razy numer, jak było zajęte to się wyłączał.
W jeden weekend było cały czas zajęte. I jakież było moje zdumienie gdy pod koniec miesiąca rachunek telefoniczny wyniósł ponad 700zł, co w tamtych studenckich czasach było jakimś obłędem.
Poprosiłam szanowną telekomunikację o biling i okazało się, że cały ten rachunek pochodzi z tego jednego weekendu.
To było kilkanaście stron połączeń JEDNOSEKUNDOWYCH.
Telekomunikacja reklamacji nie uznała, stwierdzili,że widocznie wcale nie było zajęte tylko łączyłam się po jednej sekundzie.
Rachunek przyszło mi zapłacić ale rozstaliśmy się z telekomunikacją.
telekomunikacja
Ocena:
129
(145)
Komentarze