Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#25663

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję znanym fastfoodzie, kontakt z klientem mam od niedawna, ale do tej pory nie narzekałam. Bez awantur, bez zbędnych pretensji w razie pomyłki jednym słowem - lubię to. Aż do dziś. Sprzedałam właśnie dwa zestawy z zabawką:
J: I jakie będą zabaweczki do tego?
(F)acet: 4 i 6.
J: Bardzo przepraszam, ale w tym momencie nie mamy na stanie zabawki nr 6, bardzo proszę wybrać inną.
F: to proszę dać 2.
J: Proszę uprzejmie.
(mija ok. 10 minut)
F: ja tego nie chcę! Dziecko płacze! Chcę numer 6!
J: Proszę pana, ale nie mamy jej na stanie. Mogę zapytać menadżera, czy nie udałoby się czegoś zrobić.
(10 minut później)
F: I CO? (konwersacja przechodzi w krzyk)
J: Proszę pana, nie ma takiej możliwości żebyśmy panu dali tę zabawkę. Nie mamy jej.
F: TAK?! A W WITRYNCE JEST!
J: To jest wystawa, ta zabawka znajduje się w ofercie, ale niestety jest popularna i skończyły się zapasy magazynowe. Poza tym nie mamy klucza do tej witrynki.
F: TO JA PROSZĘ Z KIEROWNIKIEM!
Cóż zrobić, zawołałam kierownika zmiany.
K(ierowniczka): Słucham?
F: (w ostrych słowach przedstawia listę żądań)
K: Proszę pana, zobaczę czy nie uda mi się otworzyć tej witrynki.
F: LEPIEJ ŻEBY SIĘ PANI UDAŁO!
K: Mógłby mi pan nie grozić?

Historia skończyła się tak, że pan zabawkę z witrynki dostał, ale zostało to okupione niemal półgodzinnym kombinowaniem przy zamku. I pozostaje pytanie: czy jest sens robić taką aferę?

McDonalds

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 119 (157)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…