Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#25672

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem na weselej o piekielnej nauczycielce fizyki z gimnazjum (stare dzieje, ale kobieta była tak fenomenalnie charakterystyczna, że z uśmiechem wspominam ją do dziś).

Otóż przypadłością owej fizyczki była totalna alergia na regulaminy i papierologię wszelkiego typu. Domyślacie się więc, że z wstawiania co wymyślniejszych wpisów do dziennika w pole "uwagi" zrobiła swego rodzaju religię (a uwag dużo było, bo i kobieta nerwowa).

Zasady na przedmiocie były proste. O dziwo, jasno wyjaśnione, co jak i ile należy się na klasówkę nauczyć. A klasówka testowa, żeby nie było dyskusji o faworyzację. Fizykę lubiłam, jako jedna z nielicznych, szło jako tako, a oporów w pomaganiu kolegom i koleżankom wielkich nie miałam, więc szybko wykształciliśmy system- siedząc w pierwszej ławce lewą ręką sygnalizowałam numer pytania, prawą- poprawną wg mnie odpowiedź. Niestety, sprawa się rypła, dostałam uwagę i żądanie zjawienia się rodzica w szkole. Treści uwagi nie poznałam (wpisana do dziennika, ale już nie mi do zeszytu czy gdziekolwiek indziej).

Ojciec mój odporny i zaprawiony w bojach szkolnych, sam aniołkiem nie był. Jednak widok czerwonego lica ojca z szalonym wyrazem na twarzy w drzwiach zmroził moje serce... Na szczęście na krótko, potem tylko ryknął śmiechem, że trzeba było go do domu wtaczać... Uwaga moja bowiem brzmiała:

"STRZELA PALCÓWKĘ NA LEKCJI FIZYKI".

Aaa... zapomniałabym. Wychowawczyni po odczytaniu uwagi wpadła w spazmy. Jak i dyrektorka, która zwabiona histerycznymi odgłosami z sali (mieliśmy wychowawczą tuż obok jej gabinetu). Nie poczuwam się winna hiperwentylacji obu pań. Na szczęście chemiczna reputacja naszej klasy (o której niedługo) pozwoliła rozpłynąć się niewinnej uwadze w odmętach niepamięci...

szkoła

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 614 (674)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…