Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#25849

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu w moim mieście była seria włamań. Włamywacze byli tak bezczelni, że w nocy kiedy wszyscy spali, rozwiercali zamek i wynosili co cenniejsze rzeczy z domu, nie budząc nikogo.

Tego dnia mój Małż pracował na nockę, a ja z dzieckiem mieliśmy pojechać do dziadków. Tak się złożyło, że postanowiłam jednak pojechać dzień później.

Nadeszła noc, mąż w pracy, dziecko śpi, a ja siedzę po cichutku i przy malutkiej lampeczce sprawdzam kolokwia. Nagle słyszę coś jakby skrobanie i szuranie w drzwi. Pomna historii o włamaniach podchodzę i sprawdzam przez wizjer co się dzieje, na klatce nic nie widać - ciemno. Przestraszyłam się. Co tu zrobić?
Wzięłam dziecko na ręce, uciekłam na balkon i przez okienko oddzielające balkony przeszłam do sąsiada. Tam szybciutko puk puk w drzwi balkonowe. Otwiera mi przestraszona sąsiadka, szybko mówię jej skąd się tu wzięłam i proszę, żeby zadzwoniła na policję.
Po jakimś czasie przyjechali i złapali pana właśnie wchodzącego do mojego mieszkania.

Jaki był tego finał? Ano taki, że panem włamywaczem okazał się być nasz znajomy, który na pytanie mojego męża, dlaczego to zrobił, odpowiedział, że przecież miało jej nie być.
A na domiar złego za łażenie po nocy po balkonach na 3 piętrze dostaliśmy kuratora i ciągłą kontrolę. Według sądu powinnam grzecznie otworzyć drzwi i powiedzieć, że nie chcę wizyty o tej porze. To nic, że ten ktoś ma ewidentnie nietowarzyskie zamiary.

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1143 (1197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…