Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#25868

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Pracuję na ochronie.
Jakiś czas temu napisałem, ze mógłbym wykonać spis miejsc, w których klienci próbują przewijać dzieci – dziś dotrzymuję słowa. Od najmniejszej piekielności do największej, ooooodlicz!

5. Lato.
Ochroniarze mdleją w mundurach, a ptaki przypiekają się na złocisto w locie, jakiś archaniołek znów zapomniał włączyć klimatyzacji. Gdy myślałem, że dom publiczny w mojej głowie już opustoszał od wszystkich tych pań jakimi rzuciłem w myślach przez sześć godzin służby w słońcu, widzę coś, co sprawia, że znajduje w sobie nowe pokłady wulgarności.
Kobieta, lat na oko trzydzieści, typowa Matka Polka, na BLASZANYM parapecie, wystawionym w stronę słońca przewija dziecko! Na tej blasze to ja sobie mogłem krokiety na obiad podgrzewać, a ona położyła tam dziecko z gołym tyłkiem, nie podkładając nawet nic pod nie...
Zanim zdążyłem ją zabić wrzaskiem przybiegł ojciec, który praktycznie mnie wyręczył. Kobieta wydawała się szczerze wstrząśnięta swoją bezmyślnością.

4. Początki mojej ”kariery”, sklep AGD.
Dzień upływał mi na opieraniu się o stanowisko informacji i ochrony zarazem. Słodkie nieróbstwo, bo dzień wyjątkowo luźny. Widzę, że do sklepu wchodzi pani z wózkiem spacerowym wraz z zawartością w postaci płaczącego berbecia.
Pani od razu skierowała się w moją stronę, norma, bo skoro stoję pod szyldem „informacja” to i zapewne informacji chciała zasięgnąć, prawda? Zanim jednak zdążyłem jej wyjaśnić, że kierownictwo sklepu jest po prostu leniwe i nie chce zaktualizować szyldów, i nie jestem w stanie jej pomóc, to ona wyprowadziła mnie z błędu. Jaka informacja? Jakie pytania?
Na blacie wylądowała najpierw jakaś tkanina, na niej wylądował dzieciak i pani zaczęła majstrować przy rzepie jego pieluchy.
- Przepraszam, ale co pani robi? – zapytałem święcie przekonany, że sprawa musi mieć drugie dno, bo jak inaczej ten cyrk wytłumaczyć?
- Przewijam dziecko idioto. – odparła uprzejmie i otwarła puszkę Pandory, to znaczy, odpięła rzepy pieluszki. Cudowny zapach zużytej pieluchy latem zalał moje nozdrza i dotarł do mózgu, gdzie uśmiercił kilka miliardów komórek .
- Tam dalej jest toaleta…
– Co, brzydzisz się gówna?
- Nie, tylko głupoty. – Odparłem z chyba zbyt wymowną miną, bo pani usiłowała jeszcze potem grozić mi swoim ślubnym. Ani męża, ani jej już nie widziałem, ale na pamiątkę dostałem pieluchę...

3. Jak już kiedyś wspominałem, zdarzało mi się okazjonalnie dorabiać na ochronie sklepu muzycznego. Stanowisko nazywało się przynieś-podaj-pozamiataj-chrońnaspanieodezłego, ale ludzie pracowali tam fantastyczni, więc nie narzekałem.
Przy okazji jednej z takich fuch zauważyłem, jak jedna z klientek „oglądaczek” przewija dziecko... na bębnie, który stał sobie czekając aż pracownicy sklepu schowają go gdzie należy.
- Przepraszam, ale to nie służy do przewijania niemowląt... - Powiedziałem w miarę spokojnie. Pani zignorowała mnie całkowicie. – Jeśli uszkodzi pani instrument, będzie pani musiała za niego zapłacić, kosztuje 500 złotych. – Cena wzięta z kosmosu, w każdym razie trzycyfrowa.
Kobiecie aż się ręka omsknęła i trafiła do pieluchy z wrażenia. Dziecko z podtartą, ale nie przyodzianą jeszcze w pieluchę pupą, wyjechało ze sklepu wraz z mamą.

2. Sklep odzieżowy.
Samego aktu przewijania nie widziałem, zapoznałem się jednak organoleptycznie z jego efektami.
Sprawdzając kieszenie wystawionych ubrań w poszukiwaniu klipsów, wsadziłem rękę w zużytą, niezawiniętą pieluchę schowaną w kieszeni płaszcza damskiego...

1. Hicior wszech czasów.
Ochraniałem pewną budowę. Do budy, która mieniła się „posterunkiem”, można było wejść od strony ulicy lub od strony budowy. Składała się z dwóch pomieszczeń oddzielonych ścianką, która zasłaniała też wejście od ulicy, my siedzieliśmy zazwyczaj w drugim pokoju.
Pewnego wieczoru poszedłem do drugiego pomieszczenia po kawę i... zastałem tak starszą panią, pewnie babcię, przewijającą berbecia na naszym stole. Robiła to na tyle nieumiejętnie (albo złośliwie), że blat mieliśmy uwalony ekskrementami.
Gdy mnie spostrzegła, uciekła galopem porywając dziecko na ręce i zostawiając nam saszetkę z butelką, dwoma pieluchami i smoczkiem...

Koniec części czwartej.

Ochrona

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 718 (806)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…