zarchiwizowany
Skomentuj
(21)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Chciałem napisać tę opowieść jako komentarz w http://piekielni.pl/24894, ale jakoś się rozpisałem i tak oto powstała moja pierwsza historia na Piekielnych ;)
Na wstępie chciałem powiedzieć, że jestem typowym umysłem ścisłym (wolę policzyć całkę, niż wiedzieć co to "dzięcielina pała"), ale nie oznacza to, że nie potrafię pisać poprawnie - chodzi o to, że raczej żadnej książki nie napiszę w przyszłości ;)
Uczęszczałem do liceum ogólnokształcącego (klasa Mat-Inf-Ang). Niestety mimo takiego profilu byłem zmuszony do analizowania wierszy, czytania o zbrodni Ikara itp. Oczywiście wszystko robiłem uczciwie, ponieważ nigdy nie sądziłem, że uważanie siebie za umysł ścisły zwalnia mnie z uczenia się tego, czym się szczycą humaniści (czyli z jednej linii tekstu napisać esej o tym, co autor tekstu miał na myśli). Niestety moje starania nigdy nie były doceniane - z rozprawek zawsze dostawałem 1+,2- (tu "rozumiem", bo w klucz nie trafiałem, ale poprawność pisania po polsku mnie ratowała).
Pewnego razu zdarzyło się tak, że wszyscy w klasie dostali trójki, czwórki (parę piątek też się znalazło), ale ja oczywiście 1. Zdenerwowałem się, ponieważ nie była to rozprawka, tylko sprawdzian z wyjaśniania pojęć. Umówiłem się na poprawę. Jako, że jako jedyny ją pisałem, to ta miała odbyć się w trakcie lekcji.
Siadam w pierwszej ławce. Cała klasa przygotowana (powszechnie wiadomo było o jawnej niesprawiedliwości oceniania mnie - nie da uczciwie, to spróbujemy w inny sposób), wszyscy co dostali czwórki i piątki mieli swoje notatki ze sobą z których się uczyli. Zaczynam pisać. Podchodzi do mnie nauczycielka, dyktuje pytania. Obiegły one całą salę w ciągu kilkudziesięciu sekund. Każde z osobna opracowywane było przez grupkę osób na podstawie notatek, a w każdej grupce przynajmniej jedna osoba z 4 lub 5 z tego sprawdzianu. Po jakichś 15 minutach dostałem już pierwsze opracowane pytanie, które dokładnie przepisałem. W tym czasie doszła reszta odpowiedzi, które również spisałem. Oddałem kartkę "zadowolony z siebie", bo przecież poszło mi BARDZO DOBRZE. Na następnych zajęciach dostałem sprawdzoną pracę. Babka również stwierdziła, że poszło mi bardzo dobrze, dlatego też mogła mi z czystym sumieniem wstawić 2= zamiast kolejnej 1.
Na szczęście idąc na studia ocena z języka polskiego liczyła się z mnożnikiem 0.1, więc nie przeszkadzało mi to w dostaniu się na moje wymarzone studia.
Na wstępie chciałem powiedzieć, że jestem typowym umysłem ścisłym (wolę policzyć całkę, niż wiedzieć co to "dzięcielina pała"), ale nie oznacza to, że nie potrafię pisać poprawnie - chodzi o to, że raczej żadnej książki nie napiszę w przyszłości ;)
Uczęszczałem do liceum ogólnokształcącego (klasa Mat-Inf-Ang). Niestety mimo takiego profilu byłem zmuszony do analizowania wierszy, czytania o zbrodni Ikara itp. Oczywiście wszystko robiłem uczciwie, ponieważ nigdy nie sądziłem, że uważanie siebie za umysł ścisły zwalnia mnie z uczenia się tego, czym się szczycą humaniści (czyli z jednej linii tekstu napisać esej o tym, co autor tekstu miał na myśli). Niestety moje starania nigdy nie były doceniane - z rozprawek zawsze dostawałem 1+,2- (tu "rozumiem", bo w klucz nie trafiałem, ale poprawność pisania po polsku mnie ratowała).
Pewnego razu zdarzyło się tak, że wszyscy w klasie dostali trójki, czwórki (parę piątek też się znalazło), ale ja oczywiście 1. Zdenerwowałem się, ponieważ nie była to rozprawka, tylko sprawdzian z wyjaśniania pojęć. Umówiłem się na poprawę. Jako, że jako jedyny ją pisałem, to ta miała odbyć się w trakcie lekcji.
Siadam w pierwszej ławce. Cała klasa przygotowana (powszechnie wiadomo było o jawnej niesprawiedliwości oceniania mnie - nie da uczciwie, to spróbujemy w inny sposób), wszyscy co dostali czwórki i piątki mieli swoje notatki ze sobą z których się uczyli. Zaczynam pisać. Podchodzi do mnie nauczycielka, dyktuje pytania. Obiegły one całą salę w ciągu kilkudziesięciu sekund. Każde z osobna opracowywane było przez grupkę osób na podstawie notatek, a w każdej grupce przynajmniej jedna osoba z 4 lub 5 z tego sprawdzianu. Po jakichś 15 minutach dostałem już pierwsze opracowane pytanie, które dokładnie przepisałem. W tym czasie doszła reszta odpowiedzi, które również spisałem. Oddałem kartkę "zadowolony z siebie", bo przecież poszło mi BARDZO DOBRZE. Na następnych zajęciach dostałem sprawdzoną pracę. Babka również stwierdziła, że poszło mi bardzo dobrze, dlatego też mogła mi z czystym sumieniem wstawić 2= zamiast kolejnej 1.
Na szczęście idąc na studia ocena z języka polskiego liczyła się z mnożnikiem 0.1, więc nie przeszkadzało mi to w dostaniu się na moje wymarzone studia.
Liceum Ogólno"kształcące"
Ocena:
132
(186)
Komentarze