Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#25940

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witajcie.
Nie potrzebuję głównej, potrzebuję pomocy. Wiem że przychodzą tu różni ludzie i chce wiedzieć co macie do powiedzenia w tym temacie. Historia prawdziwa w 100%.
Kilka miesięcy temu przeprowadzałam się z miasta do miasta. Mieszkanie znalazłam przez internet, pojechałam zobaczyć, zdecydowałam się. Przez agencję nieruchomości podpisałam umowę przedwstępną, zapłaciłam zaliczkę. Sprawdzaniem dokumentów mieszkania zajmowała się ta własnie agencja której to zapłaciłam prowizję. Umowa przeniesienia własności była dość odległa- coś tam z gruntami jeszcze ponieważ, jak mnie poinformowano- mieszkanie stanowiło odrębną własność we wspólnocie mieszkaniowej. Nie przeszkadzało mi 3 miesiące czekania- miałam umowę wstępn, mogłam się wprowadzać co też uczyniłam. Z dobytkiem i dziecmi przejechałam 400km. Pięknie. To że powychodziły wady typu niesprawna instalacja wentylacyjna czy gazowa to drobiazgg. Grzyb na ścianach- nie drobiazg ale da się zwalczyć.
Przyszedł termin umowy głównej i słyszę- Jeszcze 3 miesiące. Nie zgodziłam się. Poprosiłam o zwrot podwónej zaliczki i się żegnamy. Miałam do tego prawo ponieważ umowa nie została dotrzymana nie z mojej winy. I tu zonk- usłyszałam nie. Bo właściciel chce mi to mieszkanie sprzedać, tylko w późniejszym terminie a to ja nie chce go kupić więc wina jest moja. Pieniędzy nie dostanę. Nie dostanę też mieszkania ponieważ okazało się należeć ono do kogoś zupełnie innego. Spółdzielnia sprzedała je pod stołem znanemu w mieście biznesmenowi znanemu z takich wałków. Nie miałam o tym pojęcia przez ten cały czas a na pytanie czemu nie zostałam poinformowana usłyszałam że nie chciano mnie martwić...

Czas płynął. Jakiekolwiek próby dojścia do porozumienia nie przynosiły rezultatów. W koncu, zdrażniona, kupiłam inne mieszkanie wymagające remontu. Remont zaczety a nie skończony z braku pieniędzy. Ale mamy przecież tę nie zwróconą zaliczkę... Ano nie mamy bo usłyszałam że mogę sprawę do sadu oddać przeciez bo kasy inaczej na pewno nie zobaczę... Ponadto własciciel stwierdził że przebywam bezprawnie w jego- nie jego mieszkaniu, grozi mi najazdem policji i rozwiercaniem zamków. I żąda jakichś kosmicznych pieniędzy za bezumowne korzystanie z lokalu. Nie mam się za bardzo gdzie podziać.

Zaznaczam że poniosłam spore koszty w tym lokalu- choćby założenie ogrzewania.

Rety, powiedzcie- co robić? W razie niejasności odpowiem w komentarzach bo napisałam w dużym skrócie.

sprzedaż

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 168 (190)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…