Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#25968

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem opowiem o przygodach z naszym księdzem dobrodziejem proboszczem.

Parafia jest nieduża, ale jednak te kilkanaście tysięcy ludzi ma. Przyszedł do nas nowy proboszcz, który wcześniej miał pod sobą dużą liczbę wiernych. I chyba przyzwyczajony do sporych datków, zaczął strzyc swoje nowe owieczki aż miło.

Oto kilka sytuacji:
- mieliśmy piękne, dębowe ławki. Chciał je zamienić na zwykłe, najtańsze, a te sprzedać. Efekt? Ruch społeczny, blokowanie kościoła, w skrócie cyrk na kółkach. No ale ławki zostały.
- wprowadzenie kopert imiennych, wywiad środowiskowy (kto co robi i jeśli pracuje to dostaje kopertę. Np. w rodzinie czteroosobowej pracują trzy osoby to rodzinka dostaje trzy koperty). Koperty te są rozdawane kilka razy w roku.
- na kazaniu dla dzieci: dzieciaczki jeśli dostaną pieniążki na lizaki, cukierki itp. to powinny je dać na tacę.
- na kazaniu dla dorosłych: ślub brany w innej parafii jest nieważny (czemu? ano pewnie temu, że kasy ze ślubu nie będzie)
- wszystkie opłaty oczywiście co łaska, ale nie mniej niż...
- "ksiundz" robiąc inwestycje najpierw bierze kredyty/pożyczki, po czym informuje o tym wiernych, a ci chcąc nie chcąc muszą to spłacać.

Ogólnie jest to człowiek o trudnym charakterze, który uważa siebie za wszechwiedzącego, a innych zdanie ma w głębokim poważaniu. I co najgorsze wg. mnie: uciekło przez niego dwóch naprawdę "zaje*istych" wikarych (aż się chciało jak najczęściej ich słuchać)

I dlatego praktycznie nie chodzę do kościoła w mojej rodzinnej miejscowości, a księdza trzymam w przekonaniu, że ciągle się uczę.

księża

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 563 (669)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…