Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#26120

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Historyjka o moim Kocie oraz nieco zagubionych weterynarzach - ot tak, na rozluźnienie z okazji czwartkowego poranka ;)

Traktor jest puchatym mieszańcem; mamusia to rasowy pers, a tatuś - rasowy podwórkowy chuligan-bawidamek ;) Krótki, acz intensywny romans tych dwojga zaowocował ślicznym, wielkookim kocurkiem o dziesięciocentymetrowej sierści w odcieniach szarości wpadającej w czerń (próbka na moim awatarze).

Traktor weterynarzy poznał trzech. Pierwsza pani doktor obejrzała go, obmacała, po czym oznajmiła mi, że jestem szczęśliwą posiadaczką kota norweskiego leśnego. Tłumaczenie genealogii kota - nieskuteczne.

Drugi lekarz, badający go przed kastracją, uznał go za kota... syberyjskiego. Fakt, puchate to to jak i Traktor, ale niepodobne pod żadnym innym względem. Tłumaczenia - znowu nic nie dały.

Lekarz trzeci, który kota wydawał po kastracji, zbulwersował się, że w książeczce zdrowia futrzaka brak wpisanej rasy. Uzupełnił zaraz ten brak, stwierdzając, że to prawdziwy... maine coon. Moje stwierdzenie, że na maine coona to trochę za mały, zostało skwitowane "młody jest, jeszcze urośnie".

Traktor z tych przepychanek rasowych oczywiście nic sobie nie robi. Jedynie pani weterynarz zdziwiła się mocno, gdy zajrzała mu ostatnio w książeczkę: "Jak to maine coon? Przecież to norweski!" ;)

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 211 (239)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…