Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#26397

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia, która przytrafiła się mojemu koledze, opisana jego własnymi słowami, więc będzie w osobie pierwszej.

Kilka lat temu późną jesienią postanowiłem odwiedzić kumpla, który mieszkał w dość odludnym miejscu na samym krańcu rozległego osiedla.

Po kilkunastominutowym marszu wszedłem na rzadko uczęszczaną drogę biegnącą wzdłuż opuszczonych zabudowań pofabrycznych. W odległości kilkudziesięciu metrów przede mną szła kobieta, która nagle przystanęła, zrobiła dwa kroki i runęła na ziemie. Podbiegłem do niej i od razu zauważyłem niewielką plamę krwi na asfalcie. Kobieta była nieprzytomna, a na czole miała paskudnie wyglądającą ranę, z nosa leciała jej krew, ogólnie całość przedstawiała się niewesoło. Ułożyłem ją w pozycji bocznej ustalonej i próbowałem jakoś zatamować krwawienie, całej sytuacji przypatrywał się mężczyzna w średnim wieku, który poproszony o pomoc stwierdził, że boi się widoku krwi i nadal się wgapiał w obficie krwawiącą ranę. Kretyn, kretynem, ale niech się przyda, niech dzwoni po pogotowie, ja postaram się jakoś samemu sobie poradzić, on nie zadzwoni, bo nie ma telefonu. Na chwilę przestałem uciskać ranę, rzuciłem mu swój telefon i już ze złością w głosie kazałem dzwonić.

Nie, nie zadzwonił. Szok i niedowierzanie, klęczę przy kobiecie uciskając ranę jakimiś nędznymi chusteczkami, nikogo dookoła, jedynie jakieś opuszczone budynki, a facet spie****la z moim telefonem! Przyznam się, spanikowałem, i to bardzo, darłem się na niego, przez chwilę chciałem go gonić, ale nie chciałem zostawiać kobiety samej. Dłonie drżą mi jeszcze bardziej, zimny pot leje mi się po plecach, a w głowie myśli, że właśnie ktoś mi umiera. Boże co robić... Chwila otrzeźwienia, nie ma sensu czekać, aż ktoś się zjawi, ściągnąłem koszulkę, owinąłem kobiecie czoło, pod głowę włożyłem kurtkę i ile sił w nogach pobiegłem do najbliższego domu, co i tak zajęło mi dłuższą chwilę. Szybkie wyjaśnienie sytuacji, po którym domownicy natychmiast wezwali pogotowie. Wróciłem do kobiety i już po paru minutach usłyszałem zbliżający się sygnał karetki.

Kilka dni później dowiedziałem się, że kobieta wróciła już do domu, więc raczej wszystko z nią ok, ale wiesz co się okazało, o czym nawet nie pomyślałem? Miała telefon w torebce...

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 788 (828)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…