Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#26780

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rozpoczynając moją karierę w pewnym wrocławskim centrum handlowym spodziewałam się różnych przemiłych inaczej ludzi. Jednak nie spodziewałam się, że największa głupota wypłynie od pracowników, a niniejszym konkretnie mówiąc - ochroniarzy. Miałam okazję natrafić na dwóch normalnych i inteligentnych, zaś cała reszta była o kant czterech liter rozbić.

1) Numer jeden - najbardziej przeze mnie znienawidzony za niesamowite chęci zatruwania mi tyłka. Przynosił mi mnóstwo śmieci pozbieranych z ziemi. Po co? Nie wiem, chyba miałam się cieszyć z prezentu. Nie chodził za klientami, lecz za mną i koleżankami (po co patrzeć na osoby w średnim wieku, jak można pół dnia pogapić się na hasające łanie). Zawsze byłam w zasięgu jego wzroku. Tłumacząc coś klientowi stał metr obok i się patrzył (to naprawdę irytujące). Milion bezsensownych pytań typu "Która godzina?", "Ile to kosztuje?", "Chcesz ołówek? ("Oo tak, to moje marzenie!"), "Obraziłaś się na mnie?", itp. Jak pojawiałam się gdzieś blisko odpalał komórkę i "dzwonił" do ludzi z niesamowitymi opowieściami, np. "No pamiętam jak cię wtedy obroniłem, było ich 4, tak, tak", "Cześć siostrzyczko, co u ciebie? Nie, nie wrócę. Nie proś mnie, naprawdę.". Wygrał jednak kiedy wręcz podbiegł obok mnie, wyczaił, że patrzę się co wyprawia, zaczął rozmawiać z kolegą, którego przytaszczył za sobą, nonszalanckim gestem wyciągnął z kieszeni banknoty i mu wręczył. Moje serce od razu było jego. :)

2) Stary zboczeniec i półgłówek. "Może zatrzymam windę, hehe", "Ooo idziemy razem na przerwę, może byśmy się odprężyli, hehe" i inne. Nałogowo dłubał w nosie. Nie ważne czy przy klientach czy przy nas. Przez cały dzień kopał tam takie doły, że byłam pod wrażeniem, że jeszcze się nie dostał do mózgu.

3) To był chyba pierwszy dzień owego pana. Przywdział on cudowny garnitur, stanął szlachetną pozą przy monitoringu i... Oglądał nasze tyłki. Całe bite 6 godzin pracy (była wtedy Wigilia) owy pan zamiast obserwować klientów na kamerach, jeździł nimi po nas od góry do dołu. Kierował urządzenie na siebie, robił słodkie minki i przeczesywał swoje łyse placki. Robił przybliżenie kiedy klient wbijał PIN (absolutnie zabronione!). Skąd to wszystko wiedziałyśmy? Miałyśmy monitor przy kasach, na którym widziałyśmy na co on patrzy. Machanie do niego, środkowe palce i inne nie działały. Dopiero rozmowa cztery oczy dała mu do zrozumienia, że wszystko widziałyśmy. Buraczek był uroczy. :)

4) Kiedyś nastąpiło zwarcie jakiś kabelków (wybaczcie, nie znam się zbytnio), co sprawiło, że wystąpił mały pożar. Mamy obowiązek wzywać ochronę, która albo się za to zabierze, zabezpieczy ten teren, wezwie strażaków w razie potrzeby itp. albo sami to zgaszą. Przychodzi pan ochroniarz, zafascynowany patrzy, patrzy... "No pali się". I zero dalszej reakcji. Nie był to ogień stulecia, ale wiadomo, że wystarczy chwila, aby zajęło się pół sklepu. Pan kazał gasić to pracownicom, zaś sam poszedł sprawdzić co się w takich sytuacjach robi...

5) Zdecydowany zwycięzca! Do jednego ze stojaków podeszła kobieta, która po prostu oderwała metkę, założyła czapkę na głowę i sobie poszła. Wszystko widział ochroniarz. Jego reakcja? Przyszedł spokojnie do koleżanki, "Przepraszam, ale tamta kobieta ukradła wam czapkę, biegnij za nią!". Koleżanka w stresie i pod wpływem chwili pobiegła...

Zastanówmy się w takim razie, po cholerę oni są, skoro stoją i praktycznie zbijają bąki, bojąc się podejść do człowieka, a co dopiero w razie potrzeby go gonić? Myślę, że jeszcze niejednokrotnie zdarzy mi się miłe obcowanie z tymi panami, ale absurd i ich głupota mnie przeraża.
I serdecznie pozdrawiam wszystkich ochroniarzy, którzy są normalni i przez takich pacanów cierpią z powodu złych opinii. ;)

Ochrona

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 639 (717)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…