Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#26825

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z lenistwa, a może i trochę z niechęci do bycia kierowcą na uczelnię dojeżdżam pociągiem.
Połączenia pasują praktycznie idealnie, więc znając rzeczywistość pkp nie mam na co narzekać.
Rytuał kupna biletu jest niezmienny od kilku lat (dojeżdżam od liceum)- podaję bilet i mówię od kiedy taki sam. Prościzna prawda? Nic łatwiejszego niż wklepanie danych i zmiana daty.
No właśnie, niby łatwe, a wczoraj okazało się, że jednak nie.

Idę do kasy, podaję bilet, mówię od kiedy. Pani wklepuje dane, podaje mi stary i nowy bilet, mówi cenę. Podaję pieniądze i mimowolnie zerkam na bilet. Kasjerka źle wpisała moje imię, z Marty, zrobiła Marię. Mówię, że źle wypisała bilet. Równie dobrze mogłabym pociągnąć lwa za uszy.
Kobieta zaczęła się wykłócać, że to niemożliwe, na starym bilecie też jest Maria, a ja się nie znam (cholerka, myślałam, że po 25 latach wiem jak mam na imię). Pokazuję legitymację i tłumaczę jak chłop krowie na rowie, że na legitce też jak wół pisze Marta i ma mi nowy bilet wydrukować.
Nie i koniec, co najwyżej może mi długopisem „i” na „t” przerobić. Mhm, jasne, na pewno się zgodzę*. Tłumaczę dalej, że nie będę jeździła ze źle wypisanym biletem. W końcu, alleluja, jest postęp, ale jest haczyk - mam zapłacić za dwa. Grzecznie pytam czy coś się jej nie pomyliło, bo za jaką cholerę ja mam płacić za jej błędy. Tak ma być i koniec, bo ona będzie miała straty. Syczę pytanie czy to moja wina, że Marta i Maria to dla niej to samo imię i że ma problem z odczytaniem wydruku.
Jak nie zapłacę, to zadzwoni na policję.
Proszę uprzejmie, dowiedzą się o namowach do korzystania ze sfałszowanego dokumentu. Kasjerka spasowała, wydrukowała poprawiony bilet. Płacę za nowy i pada pytanie „co ona ma zrobić z tym źle wypisanym?”. Wewnętrzny chochlik warknął „zjeść z chlebkiem i musztardą”. Następnym razem kupuję w Poznaniu albo poczekam na zmianę kasjerek.

*Czemu nie chciałam poprawki „i” na „t”? Bo raz się zgodziłam i konduktor uświadomił mi co by mi groziło gdyby był większym służbistą. Jeździłam do liceum, ostatni dzień ważności biletu i kontrola. Imię poprawione długopisem, z tyłu nieczytelna pieczątka, wniosek prosty: podróba. Uratowało mnie chyba tylko to, że było późno i było to przed świętami. Na dobrą sprawę konduktor powinien był zatrzymać bilet i wezwać policję, ponieważ dane z biletu nie pokrywały się z legitymacją oraz wlepić mi mandat, ok 400 złotych za jazdę bez ważnego biletu.

pkp a dokładniej kasa biletowa

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 453 (489)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…