Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#26898

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja sprzed dwóch lat. Z jednej strony mam do siebie lekkie pretensje ale z drugiej nie mogłem tego przewidzieć.

Mój szef wybrał się na kilka dni do Egiptu ze swoją żoną, w ramach rocznicy ślubu. W dniu powrotu był właśnie dzień kobiet. Miałem ja szczęśliwą parkę odebrać z lotniska, a że szef zna mnie nie od dziś, dał mi jego samochód, bo mój jest dwuosobowy. W sumie nie byłem za tym, bo bałem się jechać Mercedesem za prawie pół miliona, jednak w końcu nie miałem wyjścia.

Jadę na lotnisko, po drodze wstępuję do galerii po kwiatki dla żony szefa, o których zakup wcześniej mnie poprosił. Co ważne - parkuje przy ULICY, a nie na parkingu galerii.

Kupiłem kwiatki i do auta, otwieram auto pilotem, a tu słyszę głos kobiety:

K - O, widzę że mi kwiatki kupiłeś! Dziękuję ale naprawdę nie trzeba było... To gdzie jedziemy?

W tym momencie zatkało mnie, kobieta no ładnie wygląda, nie jakaś galerianka. Dziewczyna w tym momencie mówi:

K - No co cię tak zatkało misiu, wsiadaj! (Pcha się do auta)

W tym momencie mówię:

J - Hej, no wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet! (Dając jej jeden kwiatek) Ale niestety nie mogę cię nigdzie zabrać, to samochód szefa i czekam właśnie na niego. ;)

Kobieta rzuciła w tym momencie kwiatkiem, powiedziała krótkie i dosadne "spier*****" i pobiegła wprost przed siebie. Ja w tym momencie wsiadałem do samochodu. I nagle...

JEEEEEBBBBBBBBBBBB!

Odwracam się, krzyki i panika. Na ziemi leży owa kobieta. Wbiegła wprost pod samochód, prawdopodobnie była tak zła i rozczarowana, iż po prostu nie zauważyła pędzącego pojazdu.
Tak jak pisałem, zaparkowałem przy ulicy, a nie na parkingu.
Zginęła na miejscu.

Po szefa się spóźniłem.

usługi

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 679 (773)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…