Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#26899

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym, jak czasem rodzice niewiele wiedzą o swoich dzieciach...

Był sobie chłopak. Powiedzmy, Stefan. Stefan uczył się bardzo dobrze, typowy "ścisły umysł", nic z matematyki/fizyki/informatyki nie mogło go zagiąć. Stefan miał wielkie plany na przyszłość. Technikum elektroniczne (bo przynajmniej będzie miał wcześnie "zawód"), a potem praca i studia.

Technikum skończone z wyróżnieniem, na studia dostał się w czołówce listy na wymarzony kierunek na prestiżowej uczelni... Słowem - marzenie. Jedyny problem - uczelnia daleko, 500 km od jego miejsca zamieszkania, rodzice bez samochodu... ale jakoś to będzie...

Niestety, każdy student wie, że "bezpłatne" studia to taki trochę mit - bo to i zakwaterowanie i wyżywienie, a na same studia też trzeba się w to i owo zaopatrzyć, czy to książka, czy kserówka, czy czasem jakiś sprzęt (szczególnie na kierunku łączącym informatykę z elektroniką). Więc rodzice, nie za bogaci, ale robili co mogli, żeby ich jedynakowi na niczym nie zbywało. Niestety, potrzeby rosły, a syn wykoncypował plan "oszczędzania"- tj. do domu przyjeżdżał 1-2 razy w semestrze i zażyczył sobie pieniędzy na rower - w końcu po co tracić kasę na miesięczny? Niestety, pomimo zastosowanych oszczędności, koszta nauki syna nie zmieniły się. Może chociaż tyle, że przestały rosnąć. Tylko mamusia Stefana bolała, że za każdym razem, jak widziała syna, ten był coraz chudszy, bledszy, bardziej nerwowy... No ale wszystko tak drożeje, może mu nie starcza?

Po 1,5 roku Stefana... zabrakło wśród nas. Tak, słusznie się domyślacie - przedawkował. Okazało się, że jego 2 lata na studiach... wcale nie były na studiach. Stefan po miesiącu przestał pokazywać się na uczelni. Za kasę przesyłaną od rodziców po prostu balował. Szok rodziców był zrozumiały, ale niestety, nie było to wszystko.

Piekielnym tak naprawdę jest zakończenie tej historii. Od razu zaznaczam, nie znałam chłopaka osobiście, ale historię opowiadała mi osoba w 100% wiarygodna, która na dodatek nie mogła mieć pojęcia o tego typu sprawach, więc raczej tego nie miała nawet jak zmyślić.

Matka nie dostała ciała syna. Nie mogła go pochować, bo syn... podpisał "cyrograf" z jakąś uczelnią medyczną i w zamian za kasę otrzymaną "od ręki" jego ciało po śmierci zostało przekazane na okres 10 lat tejże uczelni w celach naukowych (prosektorium).

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 683 (753)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…